Kropka i reszta bandy
Data: 04.05.2018,
Kategorie:
Geje
Autor: orfeusz, Źródło: SexOpowiadania
... studenckim rajdzie. Na to Marek do Mariusza, że Mariusz nie lepszy, bo widziano go ostatnio w łaźni, w kabinie z jakimiś młodym chłopakiem.Impreza zrobiła się kwaśna. Sławek udawał, że nie słyszy, co panowie mają sobie do powiedzenia. Mietek mówił o tym, że znowu kuje do egzaminów. Wreszcie Robert nie wytrzymał i powiedział Mariuszo-Markom, że jak chcą sobie powiedzieć parę ciepłych słów, to mogą zrobić to na dworcu. No i sobie poszli. Na odchodnym Kropka ugryzła Marka w rękę, bo położył torbę na jej fotel, czego Kropka nie znosi. Fotel traktuje jak swój i nikomu nie wolno go zajmować. Marek powiedział, że mamy wściekłego kota i powinniśmy umieścić tabliczkę "uwaga, zły kot". Wkurzyłem się i powiedziałem, żeby sobie przymocował do fiuta tabliczkę "Jestem głupi", a swojemu chłopu - "Jestem jeszcze głupszy".Koniec listopada 1993Cały czas tynkują chałupę. Człowiek wchodzi do mieszkania upaprany, jakby mieszał się w wapnie. Wszędzie pełno tego brudu: podłogę w pokoju szoruję dwa razy dziennie, nie pomaga. Centralne ogrzewanie zainstalowali dopiero na parterze, a już mrozy idą. Dziura w łazience, przez którą widzę sąsiadkę Kowbojczyk z dołu i sąsiadów na górze, spowodowała małą tragedię: zalaliśmy cały pion. A było tak: robiłem pranie. Na śmierć zapomniałem, by przestawić pralkę na odwirowanie. No i ciuchy zostały w bębnie pełnym wody. Przychodzi Robert i pierwsze, co robi, to otwiera klapę pralki. Nie wiem czemu tak zrobił, czego on w tej pralce szukał. Woda chlusnęła i ...
... wszystkie mydliny spłynęły po piętrach w dół Na szczęście jesteśmy ubezpieczeni, ale sąsiedzi wściekli. Zwłaszcza ci z drugiego piętra, bo woda poleciała wprost na ciemnię fotograficzną. No, ale kto normalny urządza w łazience ciemnię.Początek grudnia 1993Pogodziliśmy się z sąsiadami z dołu, zwłaszcza z panią Kowbojczyk. Ona ma siedemdziesiąt lat i kota, który wygląda niewiele młodziej. Nikt nie wie, ile ma lat. Jest potwornie tłusty i ledwo się rusza. Przez ostatnie cztery dni w ogóle nie robił kupy. Sąsiadka Kowbojczyk wie, że mamy kota, więc spytała, czy nie moglibyśmy z jej Pestunią skoczyć do weterynarza. Wziąłem zwierzę, na dyspozytorni powiedziałem do Janka, co jeździ na linii 202, by po drodze skoczył do weterynarza i zawiózł kota. Janek zawiózł, Pestuni nic oczywiście nie jest, po prostu się przeżarła. Za to sąsiadka wniebowzięta. Zaprosiła nas na kawę i pączki własnej roboty. Rozgadała się na temat właścicieli naszego mieszkania. Podobno przed wojną do "naszych" państwa należała cala kamienica. Ale potem dom przejęło miasto i przydzieliło "naszym" właścicielom tę kawalerkę, w której mieszkamy.- I tak dobrze, że nie wygonili ich z miasta - zamyśliła się sąsiadka. - Do dziś nie wiem dlaczego.Pani Kowbojczyk mieszka samotnie. Dzieci wyprowadziły się na nowe osiedle i zaglądają tu raz na rok.- Dom jest bardzo niebezpieczny - ostrzegła. - To wszystko przez ten dworzec. Najgorsze męty się schodzą. Pijak, kurwa i złodziej siedzi w bramie. A tam, po drugiej stronie - wskazała drzwi ...