1. Naukowiec


    Data: 28.11.2018, Kategorie: Klasycznie Autor: Bieniek, Źródło: Fikumiku

    Czerwcowy dzień chylił się ku końcowi. Przez okno laboratorium wpadały promienie zachodzącego słońca, tańczyły po meblach, naczyniach, urządzeniach. Marcin od wielu godzin kontrolował przebieg syntezy. Ze względu na wysoką temperaturę i konieczność nieustannego nadzorowania procesu, stał nago w specjalnej przeszklonej komorze, oprócz aparatury wyposażonej tylko w stołek i pojemnik na mocz. 35-letni mężczyzna był przyzwyczajony do ascezy, odkąd po maturze postanowił całkowicie poświęcić się nauce. Tylko czasem odrywał wzrok od instalacji, żeby mimo woli spojrzeć na krzątającą się obok asystentkę. Już nie pamiętał kiedy Monika po raz pierwszy zaproponowała mu współżycie. Potem jeszcze wiele razy bezskutecznie wystawiała na próbę jego charakter. Był nieugięty. Przewidując nieuchronne skutki, Marcin zdecydował się zrezygnować z kontaktów z kobietami. Postanowił, że będzie się onanizował. Był dumny z własnej konsekwencji. Tylko czasem ogarniała go nostalgia, kiedy w przerwach między naukowymi lekturami tryskał nasieniem w długie samotne wieczory. Przez ostatnie tygodnie był tak pochłonięty pracą, że nawet nie zauważył kiedy jego najądrza wypełniły się po brzegi. W tych okolicznościach coraz częściej spoglądał na Monikę. Twarz anioła, ciało bogini – pomyślał. I nie było w tym przesady. Dziewczyna pląsała po sali jak zawsze boso, ubrana w krótką białą spódniczkę i biały żakiet, pełniące rolę fartucha. Jej czarne włosy, delikatne rysy, talia i cudownie zgrabne nogi sprawiały, że ...
    ... Marcin z coraz większym trudem koncentrował się na pracy. Spojrzał w dół, na dumnie sterczącego penisa – i nie wiedział czego bardziej żałować. Że nie kazał Monice nosić długiego fartucha, czy że od tak dawna nie zaznał orgazmu. Nie mogąc przerwać pracy popatrzył na nią, a ona jakby wyczuła jego intencje. Czy czegoś potrzebujesz? – spytała. Tak – odpowiedział. Jej śliczna buzia zajaśniała uśmiechem. Czy chodzi o seks? Marcin oniemiał. Monika w lot odgadła wszystko. I po co się tak wstydzić? – usłyszał. Monika z gracją rozpięła guziki i jednym ruchem zrzuciła żakiet. Marcin nie mógł oderwać wzroku, a jednocześnie musiał nieustannie kontrolować syntezę. Nie do wykonania. Monika stała przed nim bosa i półnaga. Jej piersi i nogi były tak zachwycające, że na ich widok Marcin o mało natychmiast się nie spuścił. Ich kompozycja z twarzą, ramionami i talią była nieporównywalna. Dziewczyna z uśmiechem otworzyła drzwi komory, weszła do środka i stanęła obok. Jej widok z tak bliska, zapach i uroda oszołomiły Marcina. Nie mógł oderwać rąk od pracy, a jednocześnie całą siłą woli powstrzymywał się żeby nie złamać własnych zasad. Marzył, żeby porzucić syntezę, pozbawić Monikę spódniczki i całować ją od stóp do głów, poczuć truskawkowy smak języka, ssać szczyty piersi, lizać klejnot kobiecości. Świadomość, że dziewczyna nie miałaby nic przeciwko temu, tym bardziej utrudniała mu samokontrolę. Monika zwilżyła dłonie gliceryną i delikatnie zsunęła mężczyźnie napletek. Biedaku, czemu nie powiedziałeś ...
«123»