Bon Voyage
Data: 11.12.2018,
Autor: likeadream, Źródło: Lol24
Portale zrzeszające odbiorców o odmiennych od większości społeczeństwa preferencjach seksualnych to specyficzne miejsca. Pełne różnych ludzi, różnych osobowości. Niebezpiecznie opatrzone fotografiami, które powodują, że człowiek staje się towarem na sklepowej półce. Idę do działu nabiał ( albo „lubię seks oralny”) i wybieram. To nie, za dużo tłuszczu, tamto też , bo za ciemne, a to za jasne, albo wygląda na zbyt ostre. Wybieram tylko i wyłącznie po wyglądzie zewnętrznym, bez szans na poznanie smaku, czy zapachu po rozpakowaniu. Tak samo jak profile użytkowników. Jakaś etykieta, jakiś opis, jakaś reklama plus propozycja podania. Klik- klik – klik. Bez szansy na poznanie tego, co się kryje pod spodem. I mam wrażenie… że podobnie jak towar w sklepie… ten najlepszy nie potrzebuje zbędnej reklamy. Czasem wystarczy jeden szczegół, który przyciągnie wzrok. Który sprawi, że produkt wyląduje w koszyku, a człowiek… zostanie zaproszony do rozmowy. I takich wyborów rzadko się żałuje. Okazuje się później, że tym smakiem można się rozkoszować bardzo długo, i ciągle masz wrażenie, że jest go mniej niż powinno.
Nie wiem już kto wylądował pierwszy w czyim koszyku. Wiem tylko, że to była eksplozja smaku, eksplozja doznań. Prawdziwa uczta dla zmysłów. Najpierw delikatna próba na czubku języka, a potem rozkosz rozpływająca się po nim całym, aż impulsem euforii docierająca do mózgu. Każda wolna chwila poświęcona rozmowie. Między każdym wierszem pisanego tekstu morze tak rzadko spotykanej w ...
... połączeniu ze specyfiką zachowań czułości. Bez fanatyzmu. Bez ani razu zaświeconej czerwonej lampki, która potrafi wręcz krzyczeć „wycofaj się”. Tym razem , pomimo niebezpieczeństwa uzależnienia – nic się nie zaświeciło. Nic nie ostrzegło. I dobrze… Bo choć pozwolenie sobie na dojście do głosu uczuć zamiast rozsądku często wiąże się z bolesnym pikowaniem w dół- to dla samego poprzedzającego upadek lotu w górę- warto.
Dzień pierwszego spotkania był specyficzny. Poddenerwowanie intensywnością objawów somatycznych porównywalne z małym wewnętrznym trzęsieniem ziemi. Ograniczona możliwość snu, jedzenia, picia… W głowie tylko wyobrażenia- jak pachnie, w jaki sposób się porusza. Czy mój zapach i smak będzie tym zapachem i smakiem, który on chciałby czuć. I czy ze szwedzkiego stołu osobowości, ciał, zapachów i smaków będzie chciał poznawać ciągle od nowa właśnie ten mój.
Stukot kół pociągu uspokajał. Wyciszał emocje. Na chwilę. W tamtym momencie, w tamtym wycinku bezmiaru czasu mój nastrój zależał tylko i wyłącznie od czytanych na ekranie telefonu słów, i tak jak jedno słowo mogło spowodować zupełną euforię, tak jedno mogło zamknąć drzwi prowadzące do pokładów radości.
W końcu stacja docelowa zaczęła być widoczna na horyzoncie ( choć bardziej na niebieskiej kropce gps’a). Nie sądziłam, że mogę mieć napady Parkinsona w wieku 30 lat, ale jednak okazało się, że jest to możliwe. A przynajmniej jestem w stanie idealnie wejść w skórę człowieka, któremu dłonie drżą na tyle mocno, że ...