Bon Voyage
Data: 11.12.2018,
Autor: likeadream, Źródło: Lol24
... dłonie, zęby zagryzają dolna wargę prawie do białości próbując zagłuszyć chwilowy ból rozciąganej drugiej dziurki, milimetr po milimetrze, by w końcu się poddać zupełnie, z cała rozkoszą jaką może spowodować świadomość bycia używaną w najmniej stworzone do tego celu miejsca. To zadziwiające jak przyjemny może być taki ból. Jak bardzo potrafi poruszyć każdy miękki włosek na karku. Każde kolejne pchnięcie zamieniające się w czystą rozkosz. Wydobywające z gardła dźwięki bardziej przypisane dzikiemu stworzeniu niż człowiekowi, choć szybko tłumione przez dłoń mocno dociśniętą do ust. To nie jest zwykły stosunek. To też nie akt … To spektakl. Spektakl dwojga ludzi dopuszczających do głosu pierwotne instynkty i pierwotne podziały. Mężczyzna i kobieta. Silny i słabszy. Bez ograniczeń narzuconych przez wiarę, socjalizację, społeczeństwo. Mały, prywatny azyl dający nieograniczoną wolność. Paradoksalnie wolność tą można odnaleźć w niemal zupełnym zniewoleniu. W dłoni zaciśniętej na szyi niemal odcinającej oddech, w szeroko rozstawionych nogach ukazujących wszystko to, co na co dzień ukryte przed światem. W tych kilku chwilach grzeczne dziewczynki zmieniają się w ...
... wyuzdane dziwki na wysokich szpilkach, z wypiętymi tyłkami i rozmytym śliną makijażem. Delikatność przychodzi później… Kiedy obolałe ciało, naznaczone śladami skórzanego pasa, wycieńczone orgazmem szuka tylko i wyłącznie przeciwwagi, tkliwości, poczucia, że to miejsce jest jedynym i najwłaściwszym, a człowiek obok posiada też ludzkie oblicze.
Ubogim człowiekiem jest ten, kto nigdy nie miał szans, żeby poczuć jak każdy pojedynczy hamulec puszcza. Jak pozornie nieprzyjemne czynności zaczynają sprawiać czystą perwersyjną przyjemność. Jak mocno pobudza smak skóry między męskimi pośladkami połączony z poczuciem poniżenia, spowodowanym głęboko zakorzenionymi zasadami mówiącymi o tym, co jest dopuszczalne, a co nigdy nie powinno mieć miejsca. Odcięcie się od konwenansów daje niespodziewane poczucie wolności, niczym nie skrępowanej i uzależniającej. Niosącej za sobą realne niebezpieczeństwo utraty kontroli.
Na szczęście żyjąc w XXI wieku za libertynizm nie grozi zesłanie do Bastylii a najbardziej perwersyjne opisy ze spokojem można zapisywać na twardych dyskach zamiast na zwojach chowanych w razie potrzeby w końcowym odcinku jelita – śladem markiza D.A.F. de Sade.