1. Spotkanie w altanie


    Data: 29.12.2018, Kategorie: Geje Autor: Siwy, Źródło: Fikumiku

    ... chowa się w jego wielkiej jak bochen chleba dłoni, gdy Łysy ochoczo pompował go w górę i w dół. Mój penis był rozgrzany chyba do czerwoności, krew pulsowała w nim wściekle, a gdy zanurzał się w ustach Łysego czułem jak jego mięsisty język z wprawą omiata każdy milimetr mego przyrodzenia i ssie mokrą główkę. Znów zaczynałem „odpływać”, dwójka moich goścI z zapamiętaniem ruchała mnie w pupę i usta, a trzeci równie gorliwie zajmował się moim penisem, od czasu do czasu poświęcając chwilę jądrom, które też już były gorące, nabrzmiałe i spragnione pozbycia się zalegającej w nich spermy. Dred walił mnie coraz mocniej, nie wiem skąd on miał jeszcze tyle siły w sobie, pośladki miałem rozpalone, rozciągnięte uda bolały jak diabli, z odbytu wciąż wyciekały litry wilgoci, na której zaczynałem się ślizgać , a ja niemal umierałem z rozkoszy i podniecenia. Zamknąłem oczy i zacząłem się zastanawiać jak poczuję i czy w ogóle przeżyję ten moment, w którym Dred zaleje mnie morzem swego nasienia, Czarny wytryśnie gorącą lawą w moich ustach, a ja wystrzelę z impetem w usta Łysego. Trzy niewyobrażalne orgazmy, trzy potężne fale spermy, nadchodzące z różnych stron i uderzające w różnych kierunkach. Prawie nie wierzyłem, że coś takiego się stanie, a przecież wiedziałem, że ten moment jest już bardzo bliski. Patrząc na moich gości widziałem, że mam rację. Wszyscy byliśmy czerwoni, spoceni, nasze jęki, sapania i ryki narastały w postępie geometrycznym, to szaleństwo nie mogło już potrwać długo. Nagle ...
    ... Dred przerwał monotonię tych dźwięków mówiąc zdecydowanie: dobra panowie, skończymy z nim inaczej! Zanim zdążyłem pojąć sens tych słów, Dred zsunął się z łóżka, wciąż trzymając mnie unieruchomionego przed sobą , a potem złożył moje uda do środka i przyciągnął je do mojego brzucha. Trzymając mnie pod kolanami przycisnął moje ciało do swojego torsu, tak że w zasadzie zostałem złożony wpół i zaczął wściekle ujeżdżać mnie na stojąco. Wisiałem tak na jego przedramionach i po prostu umierałem z rozkoszy. Uwolniwszy własne biodra Dred mógł teraz z dowolną szybkością, intensywnością i stopniem zanurzenia zagłębiać się we mnie. Robił to szybciej i wolniej, bliżej lub dalej, wpadał we mnie z impetem albo wkładał tylko główkę, cudownie drażniąc wejście do odbytu. Było mi niewypowiedzianie dobrze, czułem się kompletnie bezbronny, ale i paradoksalnie bardzo bezpiecznie, z czoła ściekały mi strużki potu, penis błyszczał się od wypływającego zeń śluzu, a z mojej pupy wylewała się rzeka naszych soków. Przyciśnięty do brzucha Dreda, wyraźnie czułem jak jego kutas cudownie przesuwa się po wewnętrznej stronie skóry moich pleców co tylko potęgowało moje doznania. W tym stanie odlotu rozejrzałem się wokół i zauważyłem stojących obok Łysego i Czarnego, którzy spokojnie obserwowali poczynania Dreda i stymulowali własne kutasy. Widocznie mieli pewność, że jeszcze nadejdzie chwila wspólnego „finału” i wcale nie musieli na to długo czekać. Z charakterystycznym dla siebie zdecydowaniem Dred oznajmił: ...