1. Jeszcze coś z wakacji cz.1


    Data: 30.12.2018, Autor: tom1995, Źródło: Lol24

    Po przygodzie z Aleksandrą w Mielnie na początku lipca, wróciłem do Poznania. Właśnie zabierałem się do rozgrywki w kurniku w 3-5-8, kiedy odezwała się moja komórka. Spojrzałem, kto się do mnie dobija. To Marek.
    
    - Cześć stary. Chyba nie miałem z tobą kontaktu ze dwa lata - zacząłem z grubej rury.
    
    - Cześć. Tomek ratuj. Jestem w strasznej potrzebie - usłyszałem jego przerażony głos.
    
    - Nawijaj, co się stało? - zachęciłem.
    
    - Widzisz. Miałem jechać z Kingą jako kadra na obóz harcerski do Karpacza i niestety wyskoczyło coś zupełnie innego. Muszę znaleźć kogoś na nasze miejsce - mówił to wszystko tak szybko, że musiałem mu przerwać.
    
    - Zaraz, wolniej tzn, że rzucasz tą propozycję w moim kierunku? - spytałem spokojnie - A właściwie to w jakim terminie jest ten obóz?
    
    - W tobie i Ewie jedyna nadzieja - powiedział już spokojniej - A są to trzy dwu tygodniowe turnusy od 16 lipca do 28 sierpnia.
    
    - Właściwie to wróciłem właśnie z Mielna i mam wolny czas. A dzwoniłeś do Ewy? - zaczynał mi się podobać ten pomysł. Było to jakieś wyzwanie a i zarobić trochę można było. Poza tym bardzo lubiłem Karkonosze.
    
    - Nie. Najpierw chciałem poznać twoje zdanie - Marek mówił jakby mu kamień spadł z serca.
    
    - Dobra to ja z nią pogadam a ty prześlij mi na maila więcej informacji na temat samego obozu. I do nara - odpowiedziałem i rozłączyłem rozmowę.
    
    Po godzinie znalazłem wszystkie dane odnośnie obozu. Nawet mi się to spodobało. Ja miałem być zastępcą komendanta a Ewa ...
    ... oboźną.
    
    Wieczorem dodzwoniłem się do Ewy.
    
    - Pakuj się. Za trzy dni musimy być w Karpaczu - poinformowałem i potem opowiedziałem o telefonie Marka.
    
    - A wiesz co nie miałam nic do roboty na dalsze wakacje i nawet chętnie skorzystam z tej propozycji. Druknij program i do spotkania pod zegarem.
    
    Szybko wydrukowałem materiał, który dostałem od Marka, przebrałem koszulkę i po chwili siedziałem już w "9-tce" w kierunku Starego Miasta. Ewa już była i siedziała z jakąś laską.
    
    - O dobrze Tomku, że już jesteś. To właśnie mój przyjaciel o którym ci mówiłem a to Ania. Poznałyśmy się w Zakopanem - dokonała prezentacji Ewa.
    
    Przyjrzałem się dokładniej nowo poznanej. Pod pewnymi względami była przeciwieństwem Ewy ale ogólnie to wiele je łączyło. Przede wszystkim Ania była w naszym wieku i jak się później dowiedziałem dostała się na pierwszy rok pedagogiki specjalnej. Była to naprawdę prześliczna blondynka, z niezwykle czarującym uśmiechem, w czasie którego robiły jej się cudowne dołeczki w policzkach. Miała śliczne i dosyć pokaźne "wartości oddechowe", no i te jej nogi - długie, niezwykle zgrabne i takie zapraszające do ich pieszczenia i całowania.
    
    Nagle rozdzwoniła się komórka Ewy. Odeszła trochę na bok i chwilę rozmawiała.
    
    - Niestety muszę was zostawić. Mama się gorzej poczuła i muszę lecieć do domu - powiedziała czarnulka i wsiadła do podjeżdżającej "2".
    
    Spojrzeliśmy na siebie z Anią i niemal parsknęliśmy śmiechem.
    
    - No to co? Do "Literackiej"? - zaproponowałem.
    
    - Mhm, ...
«123»