Zrób to, co Ci każę cz.4
Data: 16.01.2019,
Autor: Princesska, Źródło: Lol24
... pięściami.
- Nie zwalaj na mnie winy za to; że jesteś umysłowo chory, ty popieprzony draniu! Tak mnie irytujesz że normalnie...- poczuła na policzkach piekące, słone krople.
Dziewczę zwane Mirandą zaczęło zmysłowym ruchem dłoni rozpinać rozporek lorda Baelisha; jednocześnie ostro wpychając mu język do ust i gryząc.
Widząc to Sansa podbiegła do niej, odwróciła ku sobie; wreszcie chwyciła za twarz i wymierzyła jej siarczysty policzek.
- Nie waż się go dotykać! Wynoś się zdziro, albo cię stąd za kudły wywlekę! I żebym cię tu więcej nie widziała, bo inaczej wydrapię ci te wysmarowane węglem oczy.
Przy tych słowach złapała dziewkę za włosy i szarpnęła z całej siły.
- Ja nie żartuję.
Ruda bez większych emocji spojrzała na LFa, który wzruszając ramionami wskazał jej drzwi.
- Trudno się mówi...Słyszałaś co twoja i moja pani powiedziała. A ja nie mogę się jej sprzeciwiać. Może innym razem...Teraz wyjdź.
Pogroził jej palcem.
- Ale nie oddalaj się. Mogę cię jeszcze potrzebować.
- Ona ma stąd zniknąć!
- I tak się stanie Kwiatuszku, niech jej osoba cię nie trapi. Ona jest nikim.
Kiedy ta cicho jak cień zniknęła za drzwiami, zwrócił się do Sansy.
- Niezłe przedstawienie, aż prawie ci uwierzyłem...
- Przecież ja wcale nie kłamałam.
Wymownie spojrzała w dół, wydymając usta.
- Naprawdę chcę ci to zrobić.
- Co takiego? Przecież nawet nie wiesz o czym mówisz, moja słodka Gołąbeczko.
- Nie byłabym tego taka pewna.
- Bogowie, ...
... zaczynam cię nie poznawać. Z kim ja rozmawiam?
Ściszył głos, zapinając pasek.
- Dziecinko, nikt cię nie ostrzegał; że niemądre jest w ten sposób kpić z faceta? Niektórzy stają się wtedy strasznie nieprzyjemni...zapamiętaj na przyszłość.
Mrugnął niespokojnie.
- Na twoje szczęście, nie jestem taki jak inni. Potrafię doskonale panować nad sobą i nie zaliczam się do brutali. Dlatego nie zgwałcę cię tu i teraz. Miłego dnia, Kwiatuszku.
- Kiedy mówiłam prawdę. Oczywiście, brak mi doświadczenia w tej...kwestii. Ale nie zapału.
Poza tym nikt nie zna się na wszystkim tak od razu.
Przesunęła językiem po ustach, dostrzegając głód w jego lodowatym wzroku.
- Nie kuś mnie.
- Ojej, przecież chciałbyś...
- Masz absolutną rację. A teraz już dosyć. Muszę przygotować się na wizytę Lordów z Doliny. Dobrze wiesz, że lord Royce nigdy nie darzył mnie sympatią. Muszę pomyśleć, jak go udobruchać.
- Założę się że łatwiej będzie ci się po tym myślało...
- Naprawdę miło z twojej strony, ale nie mam czasu na pogaduszki od serca, Sanso.
Złapał ją za ramiona i lekko popchnął w stronę drzwi.
- A teraz idź się położyć, jest jeszcze wcześnie.
Roześmiała się w głos i odwróciła na pięcie.
- Och, nie nudź tyle...Lepiej sprawdzę jak się miewa twój ptaszek. Na milę idzie się domyśleć że jest.... spięty.
Roześmiała się raz jeszcze.
- Jak by go nazywał Ogar? Fi..fi.ut?
Starała się jak mogła, by to pytanie zabrzmiało jak najniewinniej...
Petyr Baelish potarł ...