1. 1969 (III)


    Data: 10.02.2019, Autor: AleidaMarch, Źródło: Lol24

    Naga dziewczyna przycisnęła do piersi skrawek materiału, którym była okryta w czasie snu. Jack był w stanie zaoferować jej jedynie średniej czystości prześcieradło, którym otulił ją szczelnie chwilę temu. Przebudził się i, widząc, że jego wybranka drży, postanowił ją czymś przykryć, a potem pocałował delikatnie jej gładki policzek.
    
    - Śpij słodko - zażyczył szeptem.
    
    Jednak na próżno starał się zachowywać ciszę, bo już kilkanaście metrów od nich tętniło z pełną mocą życie obozu. Pijackie dyskusje, okraszone obfitującym w wulgaryzmy wspólnym lamentowaniem, robiły spory hałas. Natomiast kilkadziesiąt metrów dalej ktoś rozpalił ognisko, najwyraźniej mające chwile swej świetności za sobą. Dogasające drewno wydzielało nieprawdopodobne ilości drażniącego dymu. Właśnie przy nim nasz bohater dostrzegł postać, uporczywie się weń wpatrującą. Postanowił wstać, by dać jakiś znak zwrotny. Owa persona przywołała go gestem. Wskazał na prześcieradło i podkręcił głową. Postać ruszyła w jego kierunku.
    
    Daisy mimo, że miała zamknięte oczy, powoli zaczynała sobie przypominać, gdzie jest i co tutaj robiła. Usłyszała zbliżające się kroki, więc zdecydowała się nie pokazywać po sobie, że nie śpi. Była ciekawa, jaki gość może o takiej porze nawiedzać jej tajemniczego kochanka. Skrycie żywiła nadzieję, iż dowie się o nim czegoś więcej, prócz - rzecz jasna - tego, że świetnie sobie radzi z zadowalaniem kobiety.
    
    - Czołem - przywitał się Jack lekko zaspanym głosem.
    
    - Jak dziewczyna? - ...
    ... spytał drugi głos, który Daisy natychmiast rozpoznała. Jeff, jak zawsze ciekawski i władczy.
    
    - Ciszej - zwrócił mu uwagę taktowny motocyklista. - Śpi.
    
    - Było dobrze... Nawet bardzo - dodał po chwili. - Ale to nie po to jej potrzebowałem.
    
    - Wiem, dziwny z Ciebie gość - odparł miejscowy diler, a zarazem prawa ręka przywódcy ich gangu. Zawsze wtykał nos w nie swoje sprawy. - W każdym razie uzbroiłem się w sporą ilość prochów, zyski z koncertów są w miarę dobre, więc stać mnie na ryzyko w postaci układu, który mi zaproponowałeś.
    
    - Nie ma żadnego ryzyka - odparł Jack. - Pomnożysz wydane fundusze trzykrotnie, już kilka dni po wydaniu mojej książki. To pewniak.
    
    - Każdy tak mówi - Daisy usłyszała, że jeden z rozmówców usiadł, a drugi - po chwili - postąpił tak samo.
    
    - Browara? - spytał gościnnie tajemniczy pisarz.
    
    - Chętnie. O suchym pysku daleko dzisiaj nie zajdę - szczęknęła zakrętka, a potem druga. - O, dzięki. Teraz może mi w końcu coś o sobie opowiesz?
    
    - Nie jestem w tym dobry. Przynajmniej na żywo - padła skromna odpowiedź.
    
    - Gdybym miał takie nastawienie to pewnie dalej tkwiłbym w warsztacie, bojąc się przeciwstawić i nigdy w życiu nie zaszedłbym tak daleko... - Jeff zreflektował się, czy aby na pewno jego obecna droga życiowa była tym, czego zawsze pragnął. - No, może i zarobki miałbym tam czasami lepsze i nikt nie groziłby mi podcięciem gardła w nocy, ale... - znów dłuższa pauza. - Nie byłbym tak wolny, jak jestem teraz. Tego jestem pewien.
    
    Jack ...
«1234»