Pierwszy raz z Martą
Data: 23.02.2019,
Kategorie:
Masturbacja
Pierwszy raz
Tabu,
Autor: neondertal, Źródło: xHamster
... Moje imię. I nadstawia pupę. Idealnie. Jest po prostu idealnie! Podniosła się jeszcze wyżej, tak że mogę już zsunąć te szorty, zdjąć je w ogóle, do kolan, na dół. Robię to i odsłaniam najprzecudniejszy widok na świecie, te krótkie, aksamitne włoski między udami. Jasne, jak te na głowie. Ale co... Marta puszcza kutasa?! Wyrywa mi się! Nie! NIE!!! A, nie, to tylko ma moment, żeby zdjąć szorty w ogóle, żeby wrócić, żeby przyklęknąć przy mnie z szerzej rozłożonymi udami. I znów chwyciła go w dłonie, łapczywie, zachłannie. I znów pompuje, wpatrzona, gorąca, chętna. Nie każę czekać. Jedna dłoń wraca na pupę. d**ga chwyta z przodu. Te włoski, takie mięciutkie, takie kobiece, zupełnie mokre, gotowe na mnie. Wślizguję się palcami w Martę. Widziałem filmy. Widziałem instrukcje. Palec z tyłu wjeżdża w szparkę, pulchną, mięciutką, łaknącą. Z przodu znajduję magiczny guziczek, śliski, nabrzmiały. Naciskam.
- AŁA!!! AŁA!!!
Duszę go, ściskam, zgniatam, miażdżę! Palec zagłębia się w szparkę, znajduje dziurkę, bada, sprawdza czy może wejść.
- ADAŚ!!!
Złapała mnie za dłonie, cicho krzycząc. Drży, miota się, opada. Siada na moich palcach, wstrząsana potężnym orgazmem, bezgłośnie płacząc, szeroko otwierając usta. Pojękuje, nadal wijąc się na moich dłoniach, które nie przestają, które nadal pieszczą, nadal zgłębiają jej kobiecość. Chwila trwa. Marta opada, kładąc głowę na moim ramieniu, drżąc. Gorąca, spocona. Zaspokojona. Powoli cofam dłonie, na pupę, na brzuch.
- Ała... ...
... Adasiu...
Nadal dyszy, nadal nią trzęsie. Ostatnie fale. Podwijam bluzeczkę i uwalniam te cudne cycusie. Biorę w dłoń, delikatnie, żeby nie zepsuć. Ale muszę. Śnią mi się te piersi od lat. Jak nie teraz, to kiedy? Obejmuję, ściskam. Miękkie. Ale i sprężyste. Pełne. Doskonałe. Brodawka twarda, gorąca.
- Ojej, Adasiu...
Podnosi głowę, patrzy na mnie, cała czerwona, cała rozgrzana. I całuje. Powoli, ostrożnie, nasze wargi dotykają się w elektrycznym szoku. Zapominam o wszystkim, są tylko jej usta i moje. I nasze języki, które spotykają się i tańczą. Obejmuję ją przyciskam do siebie, chcę ją całą, tylko dla mnie. Marta wpija się w moje usta zachłannie, pojękując, wzdychając, zgniatając swoje piersi o mój tors. Tak trwamy. A potem odrywa się. Uśmiecha. I wraca do walenia konia. Szybciej. Mocniej. Pochylona. Zapomniałem o nim. Ale ona nie. I on też pamięta. Niewiele mu już trzeba. Martusia pompuje, już nie dłońmi, już nie ramionami, ale całym rozgrzanym, ciałem. W górę, w dół, cała. I pochyla się. Pochyla coraz niżej. Jej głowa jest nad nim. Tuż nad nim. Ale nie bliżej. Jakby nie mogła się zdecydować. Jakby nie wiedziała jak. Ale przecież wie! Czułem jak całuje! Niech zrobi to samo! Niech go weźmie do tej buzi, między te cudowne, mięciutkie wargi! Niech go połknie! Bierz go w usta! Bierz! Położyłem dłoń na słomianych włosach. I lekko docisnąłem. Żeby przekonać, nie zmusić. Zachęcić. Uniosłem biodra. I poczułem wilgoć. Gorąco. Wzięła. Za głęboko. Odkrztusiła. I znów wzięła. Czuję, ...