1. Bijące Serce cz.5


    Data: 24.02.2019, Autor: Princesska, Źródło: Lol24

    ... zaciekłością. Lizał tak namiętnie, jakby dorwał się do ulubionych słodyczy, po latach abstynencji...
    
    Rozłożyła nogi jeszcze szerzej, by ułatwić mu dostęp. Pragnęła całą sobą, żeby ten ustny gwałcik trwał bez końca.
    
    - O taak, gwałć mnie swymi brudnymi warami, Bestio - sapała w amoku.
    
    Obseniczny odgłos siorbania dobiegający spomiędzy jej ud, doprowadzał kobietę do szaleństwa.
    
    Robił to specjalnie, wiedząc jak podniecająco działają na nią podobne dżwięki. Przypominał małego, niezwykle energicznego szczeniaczka; wylizując z niekończącym się zapałem każdą jej nowo powstałą wilgoć, dosłownie zalewającą mu usta.
    
    Szarpiąc cipkę żoneczki niczym wygłodniały rancor rzucający się na świeże i pachnące ludzkie mięso, na nowo rozpalił zmysły swej pani...
    
    Porzucając wszelki wstyd ciągnęła go za loczki; i brutalnie dociskała jego twarz do swojej spuchniętej języczną stymulacją piczy, pragnąc ogromnie dalszego jej orania. O niczym innym nie marzyła jak móc odczuwać te boskie chłeptanie tak wyrażnie jak się da.
    
    W końcu jednak, po dość długim czasie, posuwanie dziury mężowskim ozorkiem, choć było fantastyczne, przestało jej wystarczać.
    
    Ochrypiała, zdołała jedynie poprosić:
    
    - Pragnę...
    
    - Czego?
    
    - Żebyś zasadził mi w pizdę swoją ciężką armatę.
    
    - Poproś ładnie.
    
    - Nie.
    
    - Poproś...
    
    Choć jego fiut przyciągał ją jak magnes, i bardzo pragnęła go dosiąść; wolała nie dawać mu tej satysfakcji. Niech sobie nie wyobraża Moc wie czego...
    
    Wtedy złośliwiec ...
    ... zaśmiał się po cichu, i ugryzł ją w łechtaczkę.
    
    Nie spodziewała się podobnego aktu przemocy. Ani tego że zawyje z bolesnej rozkoszy, która rozsadzi jej pipkę i sprawi że dostanie orgazmu.
    
    Nic nie mogła na to poradzić, kiedy zdradzieckie mięśnie spazmatycznie zacisnęły się na posuwających ją opuszkach mecha-palców i doszła, mimo woli.
    
    Znów.
    
    - Ty podstępny gadzie...jak mogłeś!
    
    Kiedy tak leżała, wycieńczona, z ciałem wciąż targanym post-orgazmicznymi drgawkami; próbując dojść do siebie, on, podpierając się na łokciu z twarzą zwróconą ku niej, kontynuował przerwany wcześniej monolog, wlepiając w kobietę wzrok niczym w jakieś bóstwo...
    
    Słowa ponownie popłynęły jak rzeka.
    
    - Wiesz że dali mi własny Legion? Moją znakomitą ekipę 501. Rexa, Cody'ego i resztę chłopaków. Są najlepsi z najlepszych, niezawodni. Wciąż nie mogę uwierzyć że mam ich pod swoją komendą.
    
    A przecież byłem nikim. Zupełnie nikim. I nie miałem nic. Nawet prawa do samego siebie. To było strasznie przygnębiające. Nie móc ruszyć się ze swej maciupkiej okolicy nawet na krok, w obawie że wybuchnie zainstalowane w ciele ustrojstwo...Tatooine, to obmierzłe zadupie, kupa piachu i nic więcej. Rzygać się chciało od tej wiecznej gorączki, burz piaskowych i mętów najgorszego sortu wystawających w każdym rogu...
    
    A więc znów wracał myślami wstecz, do tego co było. Pomimo że Jedi nie wolno było rozpamiętywać przeszłości. Gorzkie żale były dla wrażliwych na Moc jak najprawdziwsza trucizna... W zbyt wysokim ...