-
Macocha II
Data: 08.04.2024, Autor: iskra957, Źródło: Lol24
... dostrzegłam dziwnie tajemniczych zachowań. Pomijając jednak wyżej wymienioną wątpliwość, to muszę przyznać, że z biegiem czasu od momentu naszego pierwszego stosunku to stawała mi się bliższa jak przyjaciółka, której nigdy nie miałam. W szkole i na imprezach to tylko kumpele, z którymi prawie nie rozmawiałam poważnie, nawet ze swoją dziewczyną, kumple kierowali się raczej moją atrakcyjnością. Spotkania te traktowałam jako czystą rozrywkę. W przypadku Karoliny potrafiłam się zdobyć na szczersze rozmowy o poważniejszych tematach jak życie osobiste, szkoła, ideologie itp., w których potrafiła wyrazić swoją dojrzałą opinię, wesprzeć i podnieść generalnie na duchu lub… opieprzyć. Nawet zaczęłam się zwracać do macochy „mamo”, choć bardziej frywolnie by podnosić erotyczną temperaturę, ale w zwykłych pogawędkach zdarzało się, że stosowałam zamiennie zwroty, oczywiście nie zapominając o mojej mamie....Karolina zdobyła się na szlachetny gest, chociaż zapewne aby jeszcze bardziej u mnie zaplusować, i stwierdziła podczas jednej z rozmów, gdy zebrało mi się na wspomnienia, że nie zamierza zastępować mi mamy tylko być przyjaciółką jak matka i „kochanką” w domyśle, ale nie wchodzić w jej rolę, bo wiedziała że moja mama będzie zawsze moją mamą a ona tylko macochą. Życie nam leciało dalej, ja chodziłam do szkoły, macocha i ojciec pracowali, Karolina zazwyczaj w domu a tata jak zwykle w rozjazdach. W niecałe dwa miesiące od powrotu z wywiadówki mojej macochy i naszego pierwszego razu ...
... wyjechaliśmy na ferie świąteczne do Białki Tatrzańskiej. Wyruszyliśmy tuż po drugim dniu świąt. Tata zarezerwował domek na początku miesiąca, tyle że najpierw miałyśmy same z Karoliną tam udać a ojciec miał dołączyć dzień przed sylwestrem, gdyż miał pilną robotę. Powoli zaczynałam się do tego przyzwyczajać, chociaż zaczynało mnie to lekko denerwować, dobrze że w ogóle był na święta w domu. Miało to jednak swoje plusy, ponieważ miałam więcej czasu na romansowanie z macochą… Z samego rana, w następny dzień po drugim dniu świąt Bożego Narodzenia zapakowałyśmy walizki i narty do samochodu i wyruszyłyśmy. Podczas podróży spałam, ponieważ chciałam odespać wczesną pobudkę. Ze snu wyrwał mnie głos Karoliny: - Śpiąca królewno wstawaj – ani myślałam - Jeszcze 5 minut mamo… - Nie ma 5 minut! Dojechałyśmy – szturchała lekko mną – Laura...! No wstawaj… - Dobrze… już…nie musisz mnie szturchać – odpowiedziałam skwaszona Otworzyłam oczy i rzeczywiście byłyśmy już na miejscu pod ładnym, małym, drewnianym domkiem na pagórku niewielkim z wybrukowanym podjazdem. Cała uliczka była pełna w takie domki, skąd był piękny widok na stok i góry pokryte śniegiem, nie to co u nas w mieście, gdzie śniegu brak. - Długo jechałyśmy? – zwróciłam się już łagodniej ziewając do macochy, choć nie za bardzo myślałam co mówię będąc w trakcie rozbudzania się - Niecałe dwie godziny - Szybko dosyć - Bo dobrze mi się jechało, ale lepiej nie zagaduj, tylko pomóż mi wypakować rzeczy – nakazała ...