1. Przebrałam się za piratkę na imprezie przebierańców


    Data: 10.04.2024, Autor: Chaosik, Źródło: Lol24

    ... ukazał się marynarz, raczej z XX wieku, w charakterystycznym, ciemno-niebieskim mundurze (lekko rozpiętym), słynnej białej czapce w trójkąt, oraz jakąś torbą, pewnie na jakieś narzędzia niezbędne na statku. W jego spojrzeniu było ewidentnie widać, że bardzo mu się spodobałam.
    
    - A to robią marynarze, gdy zejdą na ląd? - Zaśmiałam się. - Uderzają do piratek?
    
    - Jest tu tyle służb, że w sekundę możesz wylądować w celi. - Zaśmiał się. - Chyba, że pozwolisz mi do siebie dołączyć. - Mrugnął.
    
    - Cóż, chyba nie mam wyjścia. - Zaśmiałam się. - Natalia, a ty? - Wykonałam dygnięcie.
    
    - Damian, miło mi. - Zdjął czapkę i się ukłonił.
    
    Poprosiliśmy DJa, by zagrał jakieś szanty. Przez parę minut, w oczekiwaniu na nie, rozmawialiśmy o tym, skąd jesteśmy i co tu robimy. Dowiedziałam się, że jest z tego miasta, ma 24 lata i de facto świętuje zakończenie studiów. Uznałam wtedy, że w takim razie, zasługuje na coś mocniejszego. Nie chciałam grać aż tak łatwej, ale chciałam, by nie zapomniał tej zabawy. Gdy więc DJ puścił szanty, robiłam wszystko, by Damian nie mógł odwrócić ode mnie wzroku. Kręciłam się, skakałam wokół niego, stukałam obcasami od podłogę. On zaś również pokazał kilka ciekawych kroków tanecznych, a do tego nie omieszkał mnie zmacać tu i ówdzie, podczas naszych wspólnych pląsów. DJ zagrał nam trzy szanty, po których oboje byliśmy nieco zmęczeni, więc postanowiliśmy usiąść przy jakimś stole.
    
    - Hahaha, no Natalka, powiem ci, że umiesz ty wywijać tym ciałem. - Rzekł ...
    ... rozbawiony Damian.
    
    - Dzięki. Też jesteś niczego sobie. - Puściłam mu znacząco oko.
    
    - No, skoro tak... - Zarzucił zawadiacko. - To może potańczymy w nieco bardziej "Prywatnym" miejscu?
    
    - Haha, myślisz, że jestem taka łatwa? Tylko ze sobą tańczyliśmy. Żeby mnie stąd wyciągnąć, musiałbyś... - Zastanowiłam się przez chwilę. Chciałam wymyślić jakąś dobrą grę. Po chwili rzuciłam. - Wygrać ze mną we wrzucanie piłeczki ping pongowej do kubków.
    
    - Zgoda haha. Tylko co jak ty wygrasz?
    
    - Hmm... - Tego nie przemyślałam, ale szybko na coś wpadłam. - Jeśli ja wygram, chce twój marynarski kapelusz.
    
    - Haha, świetna wymiana jak dla mnie. Wchodzę w to!
    
    Trafianie piłeczką do kubków to dość popularna gra imprezowa, więc wiele osób rozumiało co się dzieje. Zebrała się wokół nas grupa kibiców, która nas dopingowała. Gdy Damian zbił mi pierwszy kubek, ktoś nawet krzyknął, że mam ściągnąć jakąś część garderoby. Chciałby, haha. Ostatecznie to ja zbiłam Damianowi jego kubeczki, co spotkało się ze sporym aplauzem. Damianowi jednak też poszło całkiem nieźle i z wielką radością oddał mi swój kapelusz. Założył mi go w sumie jak koronę przed publicznością, która potem sama wzięła się za grę.
    
    - No dobra. - Rzekłam. - To co ty na to, byśmy teraz potańczyli w nieco bardziej Prywatnym miejscu? - Puściłam mu oczko.
    
    - Haha, przecież wygrałaś. Nie musisz tego robić.
    
    - Nie muszę, ale chcę. - Zaśmiałam się radośnie. - To super noc i nie możemy jej zmarnować. - Chwyciłam jakąś kartkę i ...