Przeciwieństwa się przyciągają, czyli do trzech randek sztuka (część 9)
Data: 30.04.2024,
Autor: AgnessaNovvak, Źródło: Lol24
... wspomnę. W jaki sposób smakuję i pachnę z tej najbardziej wstydliwej strony.
Choć miałam pewne obawy, czy nie przesadziłam, Anie najwyraźniej odpowiadała moja bezkompromisowa naturalność. A jeśli tak, nie miałam najmniejszego zamiaru powstrzymywać ani jej zdecydowanego języka, ani pełnych pasji palców, ani nawet noska, łaskoczącego mnie w…
Dość! Za dużo myślałam. Dużo za dużo! Ana chciała mnie, ja chciałam ją, obie byłyśmy mocno roznegliżowane, wystarczy!
Także i tym razem nie mogłam powiedzieć, że opętał mnie demon żądzy, który wypełnił mą duszę oraz ciało nieprzebraną niebiańską rozkoszą, niemniej jak najbardziej przeżyłam orgazm. I to całkiem udany. Na tyle, że chcąc nie chcąc musiałam obrócić się na plecy i chwilę odsapnąć przed dalszym ciągiem. A przynajmniej taki miałam plan, bo Ana znienacka podniosła się i kucnęła nade mną.
Cóż, widocznie tyle pozostało z jej obietnic, że zda się całkowicie na moje wybory i decyzje, ale czy faktycznie mi to jakoś szczególnie przeszkadzało? Po prawdzie niespecjalnie. Nawet biorąc pod uwagę nasze niełatwe początki, wciąż bardziej odpowiadało mi, by to Ana była tą bardziej dominującą stroną – oczywiście dopóki będzie nie przekraczała pewnych granic i nie starała się zrobić ze mnie kogoś, kim nie byłam i nie będę. Poza tym najzwyczajniej nie mogłam się doczekać, by jej skosztować. Objąć ustami. Wsunąć język w wyraźnie oczekującą więcej, ociekającą wilgocią intymność.
Co prawda daleko było mi do wysublimowanej koneserki, a ...
... ilość wylizanych w życiu cipek mogłam policzyć na ledwie dwóch palcach, lecz gdybym miała określić swój ideał, bez cienia zawahania postawiłabym na Anę. Owszem, miałam świadomość, że będzie się zmieniała zależnie od fazy cyklu, płynu do higieny intymnej, diety oraz stu różnych innych czynników, jednak już teraz czułam, że będzie mi odpowiadała jak żadna inna wcześniej. Intensywna i jakże delikatna jednocześnie. Słodka, lecz niepozbawiona namiętnego pazura. Od razu zaczęłam sobie wyobrażać, co będzie, jak otworzymy się przed sobą bardziej i kiedyś, w przypływie perwersyjnie naturalistycznej odwagi, wycałujemy się po całym dniu. Albo jeszcze lepiej – nocy. I to absolutnie wszędzie.
Zapewne znów zatraciłabym się w kolejnych marzeniach, gdyby nie sama Ana. A konkretnie jej dłonie, które zaczęły nieoczekiwanie krążyć po moim ciele. Piersiach, udach, wzgórku… Nie wiedziałam za bardzo, w jaki sposób na to zareagować, bo z jednej strony chciałam skupić się jedynie na dawaniu przyjemności, natomiast z drugiej owo „dawanie” było cudowne także i dla mnie. Tak bardzo, że gdyby teraz Ana zaczęła mnie dopieszczać, najpewniej nie dałabym rady powstrzymać kolejnego orgazmu. Oczywiście gdybym chciała to zrobić, bo kusiło mnie coś absolutnie odwrotnego. Dlatego rozchyliłam uda i na tyle, ile byłam w stanie, podciągnęłam kolana.
Może tak wiele nas dzieliło, obie byłyśmy wyraźnie spięte i przecież dopiero uczyłyśmy się siebie, a już potrafiłyśmy porozumieć się bez słów. Ja strzelałam Anie ...