1. Diabeł na weselu


    Data: 08.06.2024, Autor: horus33, Źródło: Lol24

    Na prośbę kilku osób wstawiam Diabła ponownie. Nigdy nie podobały mi się dwa ostatnie rozdziały, więc napisałem je od nowa. Stare zostawiłem jako alternatywną wersję( niestety część już skasowałem). Sami oceńcie, która lepsza.
    
    To miał być najpiękniejszy dzień w moim życiu. Wyczekiwany, wyśniony od najmłodszych lat. Miał być idealny. Każdy szczegół, każda chwila zostały zaplanowane w najdrobniejszym szczególe. Ja w białej, koronkowej sukni z welonem sięgającym ziemi. On w eleganckim, czarnym smokingu. Nic nie mogło stanąć na przeszkodzie temu marzeniu. Nic! Tak przynajmniej myślałam. Dziś, patrząc w przeszłość na ten dzień, zastanawiałam się, jak mogłam być tak głupia.
    
    Jak mogłam zaprosić Diabła na swoje wesele.
    
    Dziś, kiedy wszystko runęło, a największe marzenie zmieniło się w koszmar, wiem, że pomimo tylu planów właściwie nie pozostawiono mi wyboru. Tylko jeden drobny szczególik w starannie wyreżyserowanym planie był dla mnie niewiadomą, a mianowicie, wybór starszego drużby. Ten był zaklepany już dawno i nie podlegał dyskusji. Niestety. Przez jakiś czas próbowałam oczywiście wpłynąć na swojego przyszłego męża, proponując znanych mi chłopców, ale tym razem moje wysiłki zakończyły się niepowodzeniem. Kamil dużo o nim opowiadał.
    
    Alan. Sławny Alan. Niesamowity Alan. Najlepszy kumpel. Największy balangowicz, kobieciarz.
    
    „Cóż- pomyślałam wtedy - na to jedno ustępstwo mogę pozwolić.
    
    To jedno ustępstwo mnie zniszczyło.
    
    - Już jedzie!!! - krzyknął Kamil, wbiegając ...
    ... do kuchni , gdzie uzgadniałam z kucharkami ostatnie szczegóły. Chwycił mnie za rękę i wyciągnął przed dom weselny, przerobiony ze starego szlacheckiego dworku. Rzeczywiście, po chwili w bramie ukazał się śliczny, czerwony samochód. Drapieżna sylwetka wskazywała, że jest szybki i drogi.
    
    Gdy chłopcy padli sobie w objęcia, mogłam wreszcie przyjrzeć się temu legendarnemu Alanowi. Jego opinia podrywacza mogła być zasłużona, bo był bardzo przystojny. Czarne włosy falowały lekko przy każdym ruchu. Równie ciemne oczy wydawały się bezdenne jak studnie, ale uśmiech sprawiał, że ożywały w nich ogniki. Moją uwagę przykuły jednak pełne usta, ciągle skrzywione w ironicznym uśmiechu. Idealne do całowania. Tak mi się przynajmniej wydawało, ja pocałowałabym je chętnie. Wysoki, szeroki w barach, poruszał się miękko z gracją sportowca. Mój Kamil wyglądał przy nim jak niezbyt rozgarnięte dziecko.
    
    - Chodź, przedstawię ci moją przyszłą żonę – powiedział Kamil, przypomniawszy sobie wreszcie o moim istnieniu.
    
    - Tamara, to Alan. Alan - Tamara.
    
    Pamiętam do dziś jak ujął moją dłoń i ukłonił się do pocałunku. Dreszcz, który przebiegł mnie całą jakoś dziwnie skierował się między uda i pozostał tam na dłużej. Jego oczy napotkały moje i wpiły się w nie. To głupie określenie z romansów, ale naprawdę czułam, że zapadam się w tych dwóch czarnych dziurach. Byłam pewna, że wiedział co czuję. Kącik jego ust uniósł się odrobinę pogłębiając uśmiech.
    
    Jeszcze długo nie mogłam dojść do siebie. Nawet, ...
«1234...27»