Maly Sadysta
Data: 27.06.2024,
Kategorie:
Brutalny sex
Autor: Arletka Ruchliwa, Źródło: SexOpowiadania
... Najpierw klęcząc ssałam mu tego sztywnego penisa. Bardzo lubię obciągać więc mruczałam z rozkoszy podniecona. Powolutku ostrożnie wsadzał mi go aż w gardło. Moje oczy robiły się wielkie i wyłaziły na wierzch. Wtedy przytrzymywał mnie za włosy i zatykał nos. puszczał w ostatnim momencie, gdy dochodziłam do siebie powtarzał proces. Ssałam i ciągnęłam mocno i ostro a on się nie spuszczał wcale. Chyba by mnie udusił, gdyby nagle nie skończył. Kazał mi wziąć do buzi i zabronił uronić kropelki. Myśląc, że wreszcie napije się spermy szczelnie objęłam jego narząd ustami i czekałam. Nagle zaczął robić siku. Widząc chęć mojej ucieczki krzyknął: – łykaj, łykaj dziwko. Cóż wypiłam wszystko nie roniąc nic. Potem długo płakałam poniżona. Cóż nie mam nic przeciw takiemu seksowi ale musze o tym wiedzieć najpierw. A to mnie zaskoczyło. Naprawdę mnie zeszmacił. Ale to nie był koniec. Teraz stałam zapłakana czując smak moczu w ustach a on założył mi gumowe pierścienie na kutaska i worek. Potem na worek założył mi metalowy przyrząd. Każde jajko miałam osobno. Kręcąc to jedna to drugą śrubą miażdżył mi jajka. Zaczął od lewego. Miałam wrażenia jakby ktoś wbijał mi szpilki w środku pachwin w górę i kręcił mini. Wtedy błagałam go o litość. Moje jajka były tak zaciśnięte, że wychodziły na zewnątrz przez otwory przyrządu. W pewnej chwili, chyba kulminacji zabiegu, drąc się mocno, doznałam orgazmu i wytrysnęłam spermą, żółtego koloru. Sama się zdziwiłam bo to rzadkość u mnie. Chyba o to mu chodziło ...
... bo Robert zaczął zdejmować przyrząd. Jajka miałam spuchnięte. Znowu nie mogłam siadać. Czekałam. Tymczasem Robert przygotował lewatywę. Do wielkiego plastykowego zbiornika lał wodę i dosypał jakiś proszek. Obok stał mniejszy pojemnik z jakimś płynem i duża gumowa gruszka z czarnym grubym końcem.- Skarbie, skoro lubisz lewatywy, to ja ci zrobię. Na pewno trochę cię rozerwie. – Powiedział złośliwie. Na polecenie położyłam się na boku. Czułam jak długi koniec lewatywy wchodzi mi głęboko, wlazł do kiszki. Jak to dobrze, pomyślałam, że jest wczesna godzina i ludzie są w pracy, bo choć miejsce jest zasłonięte i oddalone to przecież zawsze istnieje prawdopodobieństwo, że ktoś wpadnie na pomysł łażenia po krzakach. Ale by się zdziwił widząc mnie, nas. Lewatywa leciała szybko, chodziło o to, aby bolała, ja płakałam i stękałam. Opróżnienie zbiornika przyjęłam na wznak z rozwartymi udami, piszcząc. Nie było litości. Gdy zbiornik się opróżnił musiałam szybko klęknąć z ramionami na ziemi i pupą w górze. Poczułam jak Robert szybko wsadza mi w dupcie gumową gruchę, opróżnia, napełnia, wsadza itd. Zrobił to z pięć razy, po czym wsadził mi w dupcie olbrzymi czarny korek. Ależ darłam się. Za to korek dobrze pasował i tkwił. Musiałam szybko stanąć i zacisnąć dupę. Początkowo nic się nie działo specjalnego. Olbrzymie brzuszysko sterczało boleśnie. Ja sapałam bo trudno było oddychać. Robert robił zdjęcia i filmował. Długo nie trzeba było czekać. Od końca lewatywy nie minęło chyba 3-4 minuty, gdy ...