Maj 2024 (między majem a majem) Mile High club
Data: 29.11.2024,
Autor: Anonim, Źródło: Lol24
Po powrocie do domu, jakoś nie mogłam znaleźć sobie kąta. Chłopacy wyjechali krótko po naszym powrocie. Paweł wściekły na Magdę, że nie chce z nim jechać, że wybrała wakacje z rodzinką w Kanadzie. Ja też na Jacka bo takiej propozycji nie otrzymałam. Mało tego, jak w końcu napomknęłam, że pojechałabym z nim, odmówił tłumacząc się tym że tylko bym rozpraszała jego uwagę na kąpielisku. Magda poleciała. A mnie pozostały tylko z długie, nocne wideo rozmowami na Skype, które czasem, aż wstyd się przyznać, niejednokrotnie okraszaliśmy niezbyt cenzuralnymi widokami. Ale wszystko ma też swoje granice. To moje drugie ja, co to niby „chciałaby”, wzięło w końcu górę nad tym „co to boi się” i wpakowało mnie do pociągu. W domu już nie czarowałam i powiedziałam prawdę, że jadę do chłopaka, z którym to między innymi byłam na majowym wypadzie. Oczywiście zaraz mnie wypytała kto, co i zacz, i musiałam…. Nie, wcale nie musiałam, ale opowiedziałam o nim wszystko, no może opuszczając tylko te bardziej intymne sprawy. Ale i tak skłoniło ją to do powrotu do majowych pogadanek na wiadome tematy, czyli antykoncepcji. Oczywiście znów się zarzekała, że niby ja, to nie jest jakaś jej życiowa pomyłka i nie mam tego tak odbierać. Ale szesnastkom wariują hormony a faceci zaraz to wykorzystują. Więc to tak na wszelki wypadek. Przecież i tak zrobię co będę chciała tylko, że potem w większości to dziewczyny ponoszą wszelkie konsekwencje, jak niedoszły tatuś zwija żagle na wieść o ciąży. Dosyć się w pracy ...
... naogląda takich przypadków i nie chciałaby by mnie to spotkało. Co prawda nie zna tego całego Jacka, a szkoda, ale jestem jeszcze młoda i na pewno poznam wielu innych chłopaków. Tu chyba popełniłam błąd mówiąc, że wcale nie chcę poznać innych. Mamcia tylko na mnie spojrzała jakoś tak dziwnie, pewnie utwierdzając się, że ja już podjęłam decyzję a ona mnie i tak przed tym nie powstrzyma. Tak samo jak i jej matka nie dała rady powstrzymać ją samą. Miała tylko do mnie jedną prośbę, bym rozważyła to co mi powiedziała wtedy przed wyjazdem do Łeby, i poszła do jej znajomej lekarki. Ona z nią już kiedyś rozmawiała, a dziś jeszcze zadzwoni i umówi mi wizytę.
Poszło bardziej gładko niż się spodziewałam. Koleżanka mamy nie zadawała zbyt wielu zbędnych pytań. Żadnych tam gadek umoralniających czy coś w tym stylu. Po zastrzyku powiedziała tylko, że dobrze byłoby odczekać z dwa trzy dni, a sam zastrzyk podziała trzy miesiące.
Miała to być dla niego niespodzianka. A by się nie wydało przed czasem, musiałam nie odbierać telefonu. Bo niby jak bym wytłumaczyła, gdyby mnie nagle zobaczył w pociągu, a nie grzecznie leżącą w łóżeczku. Ktoś powie, mogłaś przecież wyłączyć kamerkę. Owszem mogłabym, ale szumu jadącego pociągu już przecież nie wyłączę. W końcu wysłałam smsa, że nie mogę rozmawiać, ani też specjalnie pisać i że wytłumaczę mu wszystko jutro. W odpowiedzi dostaję serduszko i buziaka i jeden problem z głowy. Na miejsce dotarłam w południe po dwóch męczących przesiadkach. Dobrze ...