Pokój schadzek
Data: 04.03.2019,
Autor: andrewboock, Źródło: Lol24
Andrew Boock
Pokój schadzek
Dylan Dobbs uważał siebie za zwykłego nauczyciela, który dzierżył funkcję wicedyrektora szkoły publicznej. Był dumny i zadowolony ze stanowiska, lecz tej satysfakcji nie podzielali uczniowie, którzy wyszydzali go za plecami. Zdawał sobie z tego sprawę, że młodzież go nienawidzi za radykalne poglądy i rygor jaki wprowadził na korytarzach, ale było to niezbędne dla utrzymania porządku. Pan Dobbss nie znosił, a wręcz nienawidził, chaosu panującego wokół jego osoby. Przytulanie, całowanie albo obnoszenie się, że jest się z daną osobą "w związku" przyprawiało o dreszcz obrzydzenia. Bycie "w związku" dla młodzieży oznaczało ciągły seks bez zabezpieczenia. Roznoszenie chorób przez uczniów z marginesu, którzy wkładają swoje przyrodzenie wszędzie, gdzie popadnie i przenoszą nieprzyjemne rzeczy na porządne uczennice, które są zauroczone czarnymi charakterami.
Niedoczekanie! Takie rzeczy nie będą się działy na warcie pana Dobbsa. Nie dopuści do tego!
Wicedyrektor nie przepadał za jednym z uczniów, który przybył do szkoły w połowie semestru i miał na twarzy wypisane kłopoty. Nie podobało mu się spojrzenie, którym obrzucał nauczycieli, a w szczególności pana Dobbsa. Braian Gates - o nim mowa, obmawiał wicedyrektora po kątach podobnie jak innych członków ciała pedagogicznego. Wiedział doskonale o tym! Przypuszczał! Lecz nie mógł tego w żaden sposób udowodnić chłopakowi. Próbował się dowiedzieć czegoś konkretnego podczas rozmów, które przeprowadzał ...
... z młodym Gatesem. Wzywał go do gabinetu pod pretekstem zapoznawczej pogawędki. Zawsze powtarzał: "Nauczyciel powinien poznać wszystkich swoich podopiecznych, a w szczególności wicedyrektor." Chłopak podczas spotkań nie mówił za wiele, a pan Dobbs nie ciągnął go za język, gdyż był człowiekiem prostolinijnym chcącym mieć wszystko czarno na białym i nie potrafił sprytnie podejść Gatesa w rozmowie. Po miesiącu wzywania go bez powodu do gabinetu mogło wydać się dziwne dla innych nauczycieli, którzy już zdradzali swoje zainteresowanie jego poczynaniami. Zrezygnował z dalszych spotkań, ale nie zaprzestał obserwowania go. Gates zdawał sobie sprawę, że wzrok wicedyrektora wodzi za jego osobą.
Pewnego dnia pan Dobbs wyszedł z swojego gabinetu na zastępstwo jednego z nauczycieli, który leczył poważną grypę w mieszkaniu. Szedł dumnie wypinając pierś, ściskając dziennik pod pachą, a każdy uczeń mówił od niego: "Dzień dobry". Pochylał głowę na znak powitania, ale nie otwierał ust, które wykrzywione były w uśmiechu pełnym satysfakcji. Młodzież w szkole bała się go i słyszał to w ich głosach.
Nagle zatrzymam gwałtownie obok gabloty z pucharami zdobytymi przez szkołę w różnych zawodach. Tworzyła ona ścianę rozdzielającą szeroki korytarz. Stanął jak wryty nasłuchując stłumionych głosów dziewczyn. Usłyszał jedno słowo, które kazało mu przystanąć, a mianowicie: "seks". Był przeczulony na punkcie moralności młodzieży, która do tematu seksu podchodziła lekkomyślnie. Problem dotyczył młodych ...