Sexpill
Data: 19.04.2025,
Autor: Anonim, Źródło: Lol24
... mojego prywatnego życia zrobiłam kolejny krok ku wyjściu z cienia. Uśmiechnęłam się do samej siebie i śmiałym krokiem udałam się do wyjścia z klubu.
Potrzebowałam prawdziwego oddechu.
Mój seans nie trwał długo. Było to raptem pół godziny, które w wirtualnym świecie było odpowiednikiem trzech godzin. Na zewnątrz nie było już ani śladu burzy. Słońce zalało każdy zakamarek ulicy, a ludzie tłumnie wyszli z ukrycia.
Ci dobrzy i ci źli. Czas na mnie.
Wychwyciłam wzrokiem aerotaxi, którym miałam w planie udać się tym razem do mojego własnego łóżka.
– Cześć! – Miły głos zaskoczył mnie tuż za plecami.
– Eee… cześć. – Odpowiedziałam nieco mechanicznie, zaskoczona, że ktoś mnie zaczepił.
Jak się okazało – była to klientka z sali snów. We własnej osobie. W ubraniu wyglądała równie pięknie, co bez niego. Jej blond włosy wesoło fruwały po całej twarzy przez poryw wiatru, a zwiewna sukienka zapraszała do tego, żeby znowu pod nią zajrzeć.
– Widziałam Cię dzisiaj, jak przechodziłaś przez salę snów.
– Widziałaś mnie? A nie byłaś przypadkiem pogrążona w seansie? – Zapytałam zdziwiona.
– Proszę, proszę, czyżbyś również zwróciła na mnie uwagę? – Roześmiała się promiennie – mów mi Wika.
Rumieniec pokrył moją twarz, a w dole brzucha poczułam po raz kolejny dzisiaj przyjemne mrowienie.
– Magda, miło mi. Wiesz, jakby to ująć… wyróżniałaś się w tłumie. – Powiedziałam, uśmiechając się i nawiązując kontakt wzrokowy.
– To tak jak Ty!
– Ale jakim cudem mnie ...
... widziałaś?
– Bo wiesz.. ja wcale nie byłam w seansie…
– Nie byłaś? Jak to? Wyglądało, jakbyś bawiła się w najlepsze? - Zapytałam zaintrygowana.
– W zasadzie się bawiłam. Tyle że sama ze sobą i nie podczas seansu. Byłam tu notoryczną klientką przez dosyć długi czas. Na tyle długo, że czułam się jak uzależniona. Dopiero po czasie zrozumiałam, że to nie było uzależnienie – tylko ciągły niedosyt.
– Niedosyt?
– Coś w rodzaju przerywanego orgazmu. Wszystko było zbyt idealne. A jak już dochodziło do końca, czegoś mi brakowało.
Uśmiechnęłam się na to porównanie. Dzisiaj czułam dokładnie to samo.
– I co było dalej? – Dopytywałam zaciekawiona.
– Klub zarabiał na mnie całkiem sporo, więc poprosiłam mojego concierge o specjalną usługę. Zrozumiałam, że idealna rzeczywistość nie istnieje, dlatego nie daje mi pełnej satysfakcji. Prawdziwa seksualność i doznania były na sali snów. Ale nie podczas seansu. A przynajmniej nie takiego. Będąc tam, widziałam prawdziwych ludzi, prawdziwe ciała, prawdziwe zapachy. Prawdziwy, nieudawany smak życia. Na tyle zaczęło mnie to kręcić, że od czasu do czasu wpadam tu na rzeczywisty seans z doznaniami wokół i moją własną dłonią za partnera.
– Wiesz co? Po dzisiejszej wizycie w klubie mam bardzo podobne odczucia.
– To może skoczymy na drinka i mi o nich opowiesz?
Odpowiedziałam jej szczerym uśmiechem i skinieniem głowy.
– To super! Znam świetne miejsce za rogiem. Bezpieczne, dyskretne i mają świetną pizzę.
– W takim razie – ...