Od szantażu do miłości 20.
Data: 19.05.2018,
Kategorie:
Dojrzałe
Autor: Radek, Źródło: Fikumiku
W czwartek 12 sierpnia w robocie byłem już o 5.30,żeby jak najszybciej się wyrobić ze swoją robotą i wcześniej wyjść i pojechać po Ankę. Udało mi się już przed 12 wyjść zapewniając szefa,że jutro zostanę dłużej i pojechałem prosto do B.. po Ankę. Na miejscu byłem dużo przed czasem bo już o 12.40 i zaparkowawszy samochód niedaleko kwiaciarni wszedłem do niej żeby kupić jakiś mały bukiecik Ani,ale takowych nie było a poza tym rozmyśliłem się bo Ania kwiatów nie mogłaby wziąć do domu,a więc poszedłem do spożywczaka, który był na tej samej ulicy co przychodnia w której była Anka i kupiłem jej czekoladę jak i też kupiłem dużą butelkę oranżady i poszedłem z powrotem do samochodu. Czas mi się dłużył,a więc piłem wodę gazowaną ,którą miałem w samochodzie,a potem kiedy odkręcałem butelkę od oranżady spojrzałem na zegarek i się przestraszyłem bo było już 20 minut po 13,a Anki jeszcze nie było. Zastanawiałem się co się mogło stać i czy na pewno tutaj się z nią umawiałem i nie mogąc usiedzieć wziąłem większy łyk oranżady i wyszedłem z samochodu,a po krótkim zastanowieniu poszedłem w stronę przychodni i skręcając w ulicę gdzie była przychodnia zobaczyłem Ankę jak wychodzi z przychodni. Widząc,że idzie po pomału podszedłem szybko do niej i wziąłem ją pod rękę,a ona wtedy powiedziała; -" Spokojnie,wszystko jest w porządku tylko jestem trochę zmęczona". -"Na pewno wszystko jest dobrze? Jak nie masz siły to oprzyj się może tutaj o drzewo a ja raz dwa podjadę po ciebie samochodem". -" Nie ...
... trzeba,z twoją pomocą spokojnie dojdę"._ i podając mi swoją torebkę dwoma rękoma mocniej złapała mnie za ramię i tak doszliśmy do samochodu i kiedy zamknąłem drzwi za nią a potem sam wsiadłem do samochodu i zapytałem; -" Kochanie na pewno wszystko w porządku,może coś potrzebujesz?". -"Jestem tylko zmęczona i chce mi się pic i jeść". -" Proszę masz tutaj czekoladę i oranżadę,a po drodze zatrzymamy się gdzieś i zjesz obiad". -" To mi wystarczy Krzysiaczku". _ otworzyła sobie czekoladę i zaczęła ją jeść,a ja podając jej otwartą butelkę oranżady powiedziałem; -" Przepraszam,ale nie pomyślałem i nie kupiłem kubka". -" Nie szkodzi". _ i wypiła prawie połowę butelki i oddając mi ją z powrotem powiedziała; -" Już mi o wiele lepiej. Proszę jeźdźmy już do domu". -" Dobrze najdroższa". _ i pocałowałem ją w policzek i ruszyliśmy do domu,a Anka po chwili jazdy usnęła. Dojeżdżając do naszego miasta zaczęło się chmurzyć i zerwał się wiatr co przebudziło Ankę która po chwili zapytała; -" Gdzie jesteśmy?". -" Dojeżdżamy do S..., a ty jak się czujesz?". -" Całkiem dobrze". _ i spojrzała na zegarek,a potem powiedziała; -"Tak długo nie spałam,tylko ty tak pędziłeś,ale to dobrze bo będę miała trochę czasu zanim Sławek wróci". -" Pod blok ciebie podwiozę,żebyś nie musiała chodzić". -" Kochany jesteś,ale nie masz co się martwić bo zemną już całkiem dobrze. Masz tą oranżadę jeszcze bo pic mi się chce". _ dając jej oranżadę miałem jej powiedzieć,że chyba już coś do mnie czuje,skoro mówi do mnie ...