Renatka
Data: 16.09.2025,
Autor: Anonim, Źródło: Lol24
... się wilgotny. Wiedziałem, to był ten ciągnący się śluz, wyznacznik podniecenia. Po chwili dotarliśmy na szczyt. Lekko zmęczeni stanęliśmy wąskiej ścieżce. Tkwiłem za nią, aby nie zauważyła objawów podniecenia. Jednak ona zaczęła się obracać w moim kierunku. Natychmiast obróciłem się do niej plecami, lecz chyba zauważyła że co się dzieje, gdyż zapytała.
— Gniewasz się na mnie, że się obracasz do mnie tyłem.
— Nie — odparłem.
— No, więc, co jest? — powiedziała, jednocześnie chwytając mnie za ramię i przekręcając tak, abym stanął twarzą w twarz z nią.
Nie spodziewałem się że zadziała w ten sposób, więc nie stawiałem żadnego oporu. Staliśmy twarzami do siebie w odległośći wyciągniętych ramion. Zauważyłem, że jej wzrok utknął na moich spodenkach, które teraz sprawiały wrażenie mocno naciągniętego namiotu. Opuściłem wzrok i ku swojemu przerażeniu zauważyłem na materiale spodenek małą wilgotną plamkę. Renata parsknęła śmiechem, co jeszcze bardziej mnie zdeprymowało. Nie za bardzo wiedziałem, co mam robić, najchętniej zbiegłbym z powrotem w dół. Renatka jednak pohamowała śmiech, chwyciwszy mnie za rękę szepnęła.
— Chodź,
Ruszyłem bez słowa. W myślach widziałem, jak opowiada o tym swoim koleżankom, a te zataczają się ze śmiechu.
— Wiesz, ja cię już widziałam nago — oznajmiła.
— Kiedy?
— Dzisiaj, jak się przebierałeś w lasku, wtedy cykuś też ci stał.
Na taki argument nie miałem odpowiedzi. Musiała gdzieś się zaszyć, a nie iść prosto do domu.
To ...
... cwaniara – pomyślałem.
— A gdzie my teraz idziemy? — zapytałem.
— Tu niedaleko jest takie moje miejsce, lej po bombie z czasów wojny, naprawdę fajne miejsce — poinformowała mnie.
Po chwili skręciliśmy z dróżki w las. Renata prowadziła, ja szedłem za nią. Nie za bardzo wiedziałem, w jakim celu tam idziemy.
— Renatko, mogę mieć do ciebie prośbę — nieśmiało zapytałem, gdy dotarliśmy do celu.
— Tak, a o co chodzi?
Byliśmy bardzo dobrze zamaskowani, lej był duży i głęboki, pokryty mchem i paprociami. Na jego krańcach leżały duże głazy. Przełknąłem ślinę i poprosiłem.
— Chodzi o to, żebyś nikomu nie mówiła o tym, że wiesz… ani rodzicom, ani koleżankom… ani nikomu i nigdy.
Popatrzyła na mnie z zaciekawieniem. Po chwili wzrok skierowała na moje dolne partie ciała. Ptaszek, jak sterczał wcześniej, tak sterczał i teraz. Zobaczyłem przez chwilę błysk w jej oczach. Popatrzyła na mnie i odpowiedziała:
— Dobrze, ale coś za coś, musisz coś dla mnie zrobić.
— Ale wtedy nie powiesz nikomu i nigdy? — zapytałem błagalnym głosem.
— Tak, nie powiem nikomu o niczym — odparła stanowczo.
Ona stawiała warunki, a ja musiałem się zgodzić. Chwila namysłu i decyzja była podjęta.
— Dobrze, zgadzam się — szepnąłem.
Znów zobaczyłem ten błysk, w jej oku. Podeszła do mnie bliżej.
— Pozwolisz, abym ja cię rozebrała i dotykała twojego cykusia. — szepnęła.
Ten szept zelektryzował moje ciało. Powiedziała to jakoś tak specyficznie, kocio. Pierwszy raz słyszałem taką ...