-
Współlokatorka: Pocieszanie
Data: 10.11.2025, Autor: Anonim, Źródło: Lol24
... teraz po moich plecach, zatrzymując się tuż nad zapięciem stanika. Jej dotyk nie był nachalny, był czuły, pełen atencji i czegoś znacznie głębszego niż fizyczne pożądanie. To było coś więcej. To było jak obietnica. Jakbyśmy obie wiedziały, że ta noc nas zmieni. Unosiłyśmy się z materaca niczym fale na ciepłym jeziorze, wolno, bez pośpiechu, prowadzone wzajemną ciekawością i przyciąganiem, które było silniejsze niż jakiekolwiek słowa. Siedząc naprzeciw siebie, patrzyłyśmy sobie w oczy przez dłuższą chwilę, bez słów, jakbyśmy w tych spojrzeniach próbowały odnaleźć potwierdzenie, że obie chcemy tego samego. Moje dłonie drżały lekko, kiedy sięgnęłam do krawędzi jej czarnego sweterka. Jana spojrzała na mnie spokojnie, uśmiechając się delikatnie, a potem uniosła ręce do góry w powolnym, niemal rytualnym geście. Zadrżałam, ale nie z niepewności, z zachwytu. Zdjęłam z niej miękki materiał, odsłaniając drobną, jasną sylwetkę i malinowo-czarny biustonosz, która wyglądała na niej jak coś między niewinnością a pokusą. Jana była piękna, niewiarygodnie piękna. I nie chodziło tylko o jej kształty, choć te pod ciemnym materiałem malinowo-czarnej bielizny działały na mnie jak zaklęcie. Chodziło o sposób, w jaki patrzyła. Jak oddychała. Jak pozwalała mi być blisko. Jej ciało… było jak rzeźba z ciepłego alabastru, delikatne, ale napięte, pełne kobiecości, a przy tym wciąż dziewczęco kruche. Pochyliłam się do przodu i złożyłam kilka miękkich pocałunków na jej odsłoniętym ...
... ramieniu, potem na obojczyku, i jeszcze niżej, skórze między piersiami, która zadrżała pod moimi ustami. Całowałam jej dekolt, ostrożnie, z szacunkiem, jakby każde miejsce, do którego docierały moje usta, było tajemnicą, którą dopiero odkrywałam Czułam, jak jej oddech przyspiesza, a dłoń zaciska się lekko na mojej talii. Zapięcie stanika rozpięło się niemal samo, niepewnie, ale bez oporu. Jana nie odwróciła wzroku, wręcz przeciwnie, patrzyła na mnie z tym subtelnym uśmiechem, który był mieszanką zachwytu i zaufania. Pomogła mi go zsunąć z ramion, aż w końcu znalazł się gdzieś obok nas, zapomniany. Jej piersi były drobne, ale pełne, idealnie wpisujące się w proporcje jej sylwetki. Drżały lekko, jakby reagowały na każde muśnięcie powietrza. Przez chwilę tylko patrzyłam, onieśmielona pięknem tej bliskości, a potem pochyliłam się i delikatnie dotknęłam ustami jednej z nich. To nie był pośpiech, ani głód, to był taniec. Usta, język, opuszki palców, z namaszczeniem badały każdy centymetr jej skóry, każdą reakcję, westchnienie, napięcie. Pieściłam ją z czułością i głodem jednocześnie, jakby każda część jej ciała mówiła do mnie językiem, który dopiero uczyłam się rozumieć, ale który od zawsze czułam gdzieś pod skórą. Jana odchyliła głowę do tyłu, jej blond włosy opadły swobodnie na poduszkę. Czułam, jak jej biodra lekko drgają, jak jej ręce splatają się z moimi, zaciskając się na nich coraz mocniej. Jej palce raz po raz wędrowały w moje włosy, prowadząc mnie, zatrzymując, ...