-
Meski wypad rodzinny 1
Data: 15.11.2025, Kategorie: Geje Autor: Jarek Kowalski, Źródło: SexOpowiadania
Opowiadanie jest częściowo prawdziwe, a częściowo fikcyjne. To moja fantazja inspirowana prawdziwymi wydarzeniami. Jest dość długie i momentami szczegółowe, ale lubię opowiadać całą historię – jak doszło do pewnych wydarzeń, a także przeciągać pikantne momenty. Wydaje mi się, że warto przebrnąć do końca. Proszę o komentarze – czy kontynuować i opublikować dalszy ciąg?” Przeżyłem ostatnio bardzo nietypową przygodę, która była dla mnie tak ogromnym zaskoczeniem, ale jednocześnie objawieniem. Wieczór, który był najlepszym, co mnie kiedykolwiek spotkało. Letni lipcowy weekend, jestem z żoną w odwiedzinach u jej rodziców. Mieszka u nich jeszcze mój szwagier Mariusz. 20 letni, dosyć wysoki i szczupły chłopak z ciemnymi, bujnymi włosami i brązowymi oczami. Zawsze mieliśmy dobry kontakt, spędzaliśmy dużo czasu na graniu w gry komputerowe. Do teścia Marka miałem mieszane uczucia, ze względu, że był takim typowym ojcem, typowym Januszem. Irytujący, kiedy znudzony lub pijany, a czasami ciepły i opiekuńczy, który zrobi wszystko dla swoich dzieci. 50 latek typowej tatusiowej figury, szerszy w barach, troszkę piwnego brzuszka i silne ramiona od fizycznej pracy na budowie Moja żona i teściowa wyjechały rano na babskie zakupy i miało ich nie być cały dzień. Byliśmy, więc sami, a do tego było okropnie gorąco, dlatego jak to faceci, łaziliśmy po chacie w samych gaciach. Właściwie to leżeliśmy rozjebani na narożniku oglądając głupoty w TV. Byłem członkiem tej rodziny już 8 lat, także ...
... nie było żadnego wstydu siedzenia pół nago. Kompletnie znudzeni, wpadliśmy na pomysł, aby podjechać na jezioro. Mam takie stałe miejsce, nad które jeździmy. Szwagier mojego teścia posiada domek nad jeziorem, 100 metrów od plaży, a klucz zawsze jest schowany po wycieraczką. On tam raczej rzadko bywa, a rodzina mojej żony ma tam wstęp, kiedy tylko chcą. Po drodze skoczyliśmy po browary i jakieś przekąski. Gdy dojechaliśmy, zrzuciliśmy zakupy w domku letniskowym, szybko obaliliśmy po browarku i zdecydowaliśmy ich na plażę. Jak to „faceci”, nikt nie pomyślał o kąpielówkach, a ludzi na plaży było sporo. Zawstydzeni uznaliśmy, że jednak wyskoczymy jeszcze raz do sklepu i zrobimy grilla. Po kilku soczystych kiełbaskach, podchmieleni, gdy na niebie zaczęło się robić siwo, w samych bokserkach poszliśmy na plaże. Szczerze powiem, że już tym momencie można było wyczuć, że ten wieczór będzie dla nas wyjątkowy. Po prostu wisiało to w powietrzu. Marek, jak przystało na bezwstydnego tatusia śmieszka, komentował, a raczej komplementował przyrodzenie swojego syna jak i swoje. Wiecie – „Wow synek, z czymś takim musisz sprawiać twoim koleżanką prawdziwą przyjemność. Widać, po kim to masz” – mówił łapiąc i szarpiąc się jedną rękę za swoje jajca, a drugą wskazując palcem na Mariusza. Normalnie nie lubię takich tekstów, ale pod wpływem alkoholu krzyknąłem – „Na pewno tak jest, szczęściary”, a Mariusz dodał – „Geny mamy dobre tata, a ilość mojego rodzeństwa dowodzi, że mama też na pewno zawsze ...