Z żołnierzem...
Data: 12.04.2019,
Autor: zlosnica79, Źródło: Lol24
Koniec urlopu i czas wrócić do domu. W tym roku byłam w górach. Dość daleko od domu, lecz miałam ochotę pozdobywać szczyny i napawać się widokami. Potrzebowałam tego oddalenia, urwania się od rzeczywistości, zostawiania rodziny i znajomych daleko za sobą. W Zakopanem poznałam wiele osób, z którymi spędzałam wieczory, wyruszałam na wyprawy w góry. Niestety czas urlopowania się skończył i pora wracać do domu, do Szczecina. Czekała mnie długa droga pociągiem, akurat by porozmyślać, poczytać, czy posłuchać muzyki.
Peron... mnóstwo ludzi, a ja stoję i czekam na swój pociąg. Zajęłam miejsce w ostatnim wagonie. Najwięcej wolnych miejsc, cisza i spokój. Reszta strasznie zatłoczona, każdy szuka i zajmuje pierwsze wolne miejsce. Nie lubię aż takiego ścisku, więc od razu poszłam na koniec. Pierwszy przedział i cały wolny. Weszłam, ułożyłam walizkę i spokojnie zajęłam miejsce. Uwielbiam siedzieć przy oknie, by obserwować ludzi i drogę. Teraz patrzyłam jak rodzice żegnają się z dziećmi, pary zakochanych całujące się na pożegnanie, rodziny odprowadzające swoich bliskich i życzących im spokojnej drogi. Mnie niestety nie miał kto pożegnać, wszystkich bliskich zostawiłam w domu.
Tak się przyglądając innym, nie zauważyłam jak do przedziały wsiadł żołnierz. Na oko jakieś 5 lat młodszy ode mnie. Usiadł naprzeciwko mnie i też zapatrzył się na ludzi za oknem. Gdy ruszyliśmy oderwałam nos od szyby. Spojrzałam na niego, a on przyjaźnie się uśmiechnął.
- Też lubisz obserwować świat za ...
... oknem? – spytałam.
- Tak, szczególnie gdy wraca się samemu i nie ma cię kto pożegnać.
- Ze mną jest tak samo. Stacjonujesz tutaj?
- Nie, wracając z jednostki wojskowej zajrzałem do rodziny, a teraz wracam do domu.
- Dokąd jedziesz?
- Oj czeka mnie kawałek drogi, aż do Szczecina.
- To jesteś skazany na mnie całą drogę, też właśnie tam jadę – uśmiechnęłam się. Wracam do domu.
- Co robiłaś tak daleko?
- Chciałam urwać się z domu. Góry wydały mi się idealnym rozwiązaniem i myślę, że drugi koniec Polski, to dość daleko.
- Na pewno – odpowiedział i zaczęliśmy się śmiać.
- Kasia jestem – przedstawiałam się i podałam rękę.
- Miło mi cię poznać, Piotrek.
Dość długo ze sobą rozmawialiśmy. O naszym życiu, planach, o tym jak na końcu Polski można spotkać osobę mieszkającą w tym samym mieście. Nie mogliśmy się nagadać. Co chwilę mieliśmy nowy temat. Czuliśmy między nami więź. Nie znaliśmy się, a wydawałoby się, że znamy się wieki.
Nasze rozmowy zaczęły schodzić na bardziej intymne tematy. Dowiedziałam się, że niedawno zerwał z dziewczyną. Odeszła do innego, lecz nie załamywał się tym. Od dawna im się nie układało. Ja od jakiegoś czasu też byłam sama. Coraz mocniej lgnęliśmy do siebie, pragnęliśmy swojej bliskości. Była między nami jakaś chemia. A te jego oczy.... pożerały mnie wzrokiem. Jego ręce obejmowały moje kolana i delikatnie posuwały się w górę i w dół. Nasze nogi przylegały do siebie, ciała były coraz bliżej, a nasze rozmowy zaczęły brnąć w bardzo ...