1. Onieśmielająca cz. 9 ost - Koniec tych miłości...


    Data: 17.04.2019, Autor: ZicO, Źródło: Lol24

    ... razem...
    
    ************************
    
    - Ona cię chroniła!...
    
    ************************
    
    Wróciła mi świadomość. Alek był nieostrożny. Uderzyłem go głową w nos, a on z bólu przewrócił się na bok. Miałem kilka sekund na złapanie oddechu. Byłem zbyt zmęczony. Nie miałem z nim szans. Alek wyczuwając to zaczął przemieszczać się w stronę pistoletu. Rzuciłem się do przodu. Musiałem być przez nim. Wpadliśmy na ścianę, tracąc równowagę i po chwili znaleźliśmy się na ziemi. Obaj próbowaliśmy wyrwać drugiemu broń z ręki. Czułem, że chropowata rączka wyślizguje mi się z uścisku. Nasze zmagania przerwał strzał. Alek spojrzał na mnie. Jego oczy straciły wyraz. Były pełne obojętności. Mówią, że raz na 1000 razy broń wystrzela sama. Tak właśnie zakończył się żywot Aleksego Ponewskiego. Przez kilka sekund patrzyłem na jego martwe ciało, ale nagle przypomniałem sobie: - Paulina!
    
    Szpital. Siedziałem na korytarzu jak trup czekając na jakiekolwiek informacje. Powiadomiłem Sylwię o całym wydarzeniu. Z początku nie mogła w to uwierzyć. Teraz przyglądała mi się ze strachem. Zabiłem człowieka. Nie odzywała się, spuszczała wzrok, gdy nasze oczy się spotykały, krępowała ją moja obecność. Bała się mnie.
    
    - Sylwia, ja... - Próbowałem przełamać to milczenie, ale zrezygnowałem w pół słowa. Nieoczekiwanie jej twarz nabrała wyrazu.
    
    - Wiem, Piotrek... Wybacz, że ci nie powiedziałam.
    
    - Ciiii...- Chodź do mnie. - Objąłem ją delikatnie, zatrzymując dłonie na jej plecach. Oparła głowę na moim ...
    ... ramieniu. W do jej oczu napłynęły łzy. - Nie płacz już, już po wszystkim. - szepnąłem, po czym pocałowałem ją delikatnie w czoło. Nie była gotowa na więcej. Oboje nie byliśmy gotowi.
    
    Scenę przerwał ojciec Pauliny, który wybiegł z sali, krzycząc: - Wybudziła się!
    
    Wparowaliśmy do środka we trójkę i wtedy zobsczyłem obcą mi twarz. To już nie była ta promienna, onieśmielająca blondynka. Była cała blada, zmęczona, spocona... Przyglądała się mi i Sylwii. Była słaba, ale wiedziała co się dzieje. Nagle zaczęła się rzucać na łóżku. Zaczęły się drgawki. Musiałem znaleźć lekarza. Natychmiast. Szukałem wszędzie. Gdzie jest ten pieprzony lekarz dyżurny? Po jakimś czasie usłyszałem głosy w jednym z pomieszczeń na końcu korytarza. To były jęki. Przysłuchałem się już z pod samych drzwi. Lekarz zabawiał się w środku najprawdopodobniej z jakąś pielęgniarką. Najwyraźniej wszedł w nią.
    
    - Pieprz mnie! - Unosił się kobiecy głos.
    
    Lekarz posuwał ją z taką szybkością, że jej krzyk było słychać już na całym korytarzu. On sam także dyszał, a potężna dawka adrenaliny podniecała ich jeszcze bardziej. Temu typowi płacili za posuwanie panienek podczas nocnych dyżurów. Wchodził w nią coraz głębiej w jej wilgotną szparkę. W tej chwili podbiegł do mnie ojciec Pauli. Usłyszawszy, co się dzieje, prawie zmiótł mnie z drogi i całym ciężarem swojego ciała wyrwał drzwi z nawiasów. Zastaliśmy porozwalane karty pacjentów, leżące na podłodze. Gdy zobaczyłem puszystą brunetkę, rozwaloną na biurku oraz siwego ...