1. Opowieść wigilijna. Sen Marty (Ostateczna aktualizacja)


    Data: 21.05.2018, Autor: Historyczka, Źródło: Lol24

    ... pochyliłam się, aż piersi niemal dosięgły podłogi.
    
    Rzucili się na nie z wszystkich stron. Obejmowali, ściskali. Dwóch zaczęło ssać sutki. Wtedy pozostali chwycili się za ręce i miarowo gnietli cycki, jakby pompowali mleko tym dwóm, którzy ssali. Ssali? To mało powiedziane! Oni wręcz ciągnęli! Wręcz mnie doili!
    
    Dziwiłam się, skąd u mnie mleko...?! A tymczasem ich małe mordki całe były białe od śnieżnobiałego napoju...
    
    - Wyruchajmy ją w cycki! - padła krótka komenda.
    
    Natychmiast kilku z nich wdarło się między moje piersi. Pozostali dociskali je do siebie. Poczułam jak w rowku między kulami poczęły pracować usilnie małe kutasiki... ocierając się intensywnie o cyce...
    
    - Ej! Mała! Jak ci się podoba to, że jesteś dymana na hiszpana!
    
    Paradoksalne było nazywanie mnie małą... właśnie przez nich... Natomiast... no tak... jestem przez nich właśnie dymana...
    
    Na potwierdzenie tego faktu, skrzaty, jak na komendę, wystrzeliły! Oczywiście na moje cycki! To niewiarygodne! Miały w sobie znacznie więcej nasienia, niż same ważyły! Cały biust miałam ospermiony! Jakby w ten sposób samczyki chciały oznaczyć swoje władztwo... - Terra Nanus (Terytorium Krasnoludzkie) - zdawali się wykrzykiwać.
    
    Białe strużki ściekały na rozpięty stanik, kontrastując z jego czerwienią.
    
    - Wetrzyj spermę w swoje baniaki! Niech nasze plemniki przenikają ciebie!
    
    Posłusznie rozprowadziłam lepką substancję po całym biuście. Gdy ją wmasowywałam, kleiła się do dłoni.
    
    Wydawało mi się, że czuję ...
    ... jak skrzacie plemniczki ochoczo wnikają w moje ciało...
    
    - Był hiszpan! Czas na francuza!
    
    Krasnale ustawiły się w rzędzie na stole wigilijnym. Ich penisiki sterczały niczym świece adwentowe.
    
    - Klęknij przed stołem! Jak do pacierza przed Wigilią!
    
    Czołobitnie padłam na kolana. Dokładnie na wprost mojej twarzy sterczał jak pika, atrybut Koszałka.
    
    - Śpiewaj nam kolędy dziwko!
    
    Wydobyłam z siebie pierwsze dźwięki tony "Lulajże Jezuniu...", już wtedy, gdy ułożyłam z ust dzióbek do sylaby "luuu" wylądował w nich grocik krasnoluda. Zaczął się panoszyć w moich ustach. Traktował je jak waginę... Malutkimi rączkami objął mnie za głowę, a penisa wpychał aż do gardła. Czułam, jak pęcznieje!
    
    - Aaaaa! Aaaaa! - darł się nabuzowany krasnal - zrucham ci kurwo gardełko! Po Migdałki!
    
    I tak każdy po kolei...
    
    Każdy też chciał wytrysnąć w inne miejsce. Jeden do buzi, drugi na twarz, trzeci we włosy...
    
    Znów moja dłoń kleiła się od białej, jak śnieg za oknem, substancji.
    
    - Widzimy, że jest tradycyjne wigilijne sianko pod stołem. Wiesz po co?
    
    Gdy prawiłam banały o tradycji, wybuchnęli śmiechem.
    
    - Po to, żebyś została wyruchana na sianie, jak na wiejską dziewkę przystało! Rozkładaj się cipo!
    
    Pokornie rozłożyłam się na wigilijnym sianku. Szybko obstąpili mnie, przepychając się nawzajem i kłócąc o pierwszeństwo.
    
    - Widzisz kobieto, zamiast jednego zbłąkanego wędrowca, masz ich tylu...
    
    Byłam potwornie ciekawa, jak to jest być przelecianą przez krasnoludków... Co ...
«1...3456»