1. Kajaki, one i burza


    Data: 12.05.2019, Autor: onizgor76, Źródło: Lol24

    ... Beatą. Co tydzień, w piątek po pracy pakowałem swój worek żeglarski, z pomocą sąsiada mocowałem kajak do bagażnika dachowego starej fiesty i jechałem. Prawie w każdy weekend byłem na wodzie. W maju na rzekach było jeszcze zupełnie pusto, bo noce bywały zimne. Niespecjalnie mi to przeszkadzało. Płynąłem cały dzień, a gdy miałem dość, szukałem jakiegoś miejsca na biwak, rozpalałem ognisko i siedziałem do późnej nocy patrząc w ogień. To mi odpowiadało.
    
    Tak miało być i tym razem. Ale burza zbliżała się coraz bardziej. Za kolejnym zakrętem rzeki gęstwina drzew na brzegu rozstąpiła się i zobaczyłem niewielką polankę z piaszczystą plażą. Idealne miejsce na biwak. Skręciłem i po chwili dziób kajaka szorował po piasku.
    
    Szybko wypakowałem bagaże. Kończyłem rozstawiać namiot, gdy zaczął padać deszcz. Najpierw pojedyncze, duże krople, które po chwili przeszły w rzęsistą ulewę. Ale wtedy leżałem już w ciepłym śpiworze słuchając jak krople deszczu bębnią o namiot. Ochłodziło się. Otuliłem się śpiworem i puściłem jakąś muzykę z komórki. Zmęczenie całodziennym wiosłowaniem, kosmiczne brzmienia mojego ulubionego Mika Oldfielda i szum deszczu sprawiły, że szybko zasnąłem. Obudziły mnie krzyki dobiegające od strony rzeki. Było całkiem ciemno. Deszcz nadal padał, choć mniej intensywnie. Wziąłem latarkę i wyszedłem z namiotu. W świetle księżyca, który przebijał się przez deszczowe chmury, zobaczyłem, jak na brzegu rzeki, obok mojego kajaka stoi jeszcze jeden kajak. W środku siedziały dwie ...
    ... osoby. Podszedłem do nich świecąc latarką.
    
    - Czy może nam Pan pomóc. – usłyszałem drżący, dziewczęcy głos dobiegający z kajaka. Poświeciłem latarką. W kajaku siedziały dwie dziewczyny, ubrane w mokre koszulki, które przylegały im do ciała. Włosy wisiały im w strączkach. Na bladych twarzach widać było zmęczenie i strach.
    
    - Chodźcie do namiotu i powiedzcie, co się stało. – podałem rękę szczupłej brunetce, która siedziała z przodu. Po chwili siedzieliśmy w trójkę w ciasnym namiocie. Jak się okazało, dziewczyny, które pierwszy raz były na spływie kajakowym, brały udział w korporacyjnej imprezie, której uczestnicy wcześniej mijali mnie na rzece. Nie za bardzo dawały sobie radę z wiosłowaniem i płynęły ostatnie. W pewnym momencie, gdy chciały ominąć konar drzewa, który zagradzał nurt, kajak się przewrócił. Rzeka jest płytka, więc nic im się nie stało, ale zanim odwróciły kajak i wybrały z niego wodę, zaczęła się burza. Przy przewrotce zamokły im komórki i nie miały jak dać znać kolegom ze spływu, że nie zdążą dopłynąć do Zgonu, gdzie mieli się zatrzymać na noc. Co gorsza, namiot, w którym miały spać został zapakowany do innego kajaka.
    
    - Jakoś sobie poradzimy – westchnąłem i wyciągnąłem komórkę.
    
    - Pamiętacie numer telefonu do któregoś ze znajomych ze spływu? – zapytałem. Okazało się, że pamiętały. Zadzwoniły i wyjaśniły zaniepokojonym kolegom całą sytuację.
    
    - No dobrze, zatem musimy tu jakoś przeczekać noc. – ogarnąłem gestem niewielki namiot.
    
    - Macie może jakieś ...