1. Nieudany trójkąt


    Data: 17.05.2019, Kategorie: Sex grupowy Autor: anonim, Źródło: Fikumiku

    Z geometrii nigdy nie byłem szczególnie dobry. Jak zresztą w ogóle z matematyki. Może lekką przesadą byłoby twierdzenie, że moje umiejętności ograniczały się do działania jeden plus jeden równa się..., ale one właśnie przyświecały, jak dotąd mojemu życiu. Zwłaszcza temu seksualnemu. Po prostu - chłopak jestem skromny i niewymagający i całkiem wystarcza mi w łóżku jedna panienka - aby pieszczocha. No i żeby znała parę figur, bo już tak całkiem po bożemu, to nawet i ja bym długo nie wytrzymał. I tyle. W każdym razie tak było jeszcze do niedawna. Dopóki w naszej pracy nie pojawił się nowy koleś. Taki bardziej erotoman, który o niczym nie potrafił mówić, jeśli nie była to tzw. dupa Maryni... Z tym, że Maryń - przynajmniej jeśli wierzyć jego opowieściom - było nieskończone mnóstwo, nieco nawet męczące dla zblazowanego podrywacza. Z geometrii nigdy nie byłem szczególnie dobry. Jak zresztą w ogóle z matematyki. Może lekką przesadą byłoby twierdzenie, że moje umiejętności ograniczały się do działania jeden plus jeden równa się..., ale one właśnie przyświecały, jak dotąd mojemu życiu. Zwłaszcza temu seksualnemu. Po prostu - chłopak jestem skromny i niewymagający i całkiem wystarcza mi w łóżku jedna panienka - aby pieszczocha. No i żeby znała parę figur, bo już tak całkiem po bożemu, to nawet i ja bym długo nie wytrzymał. I tyle. W każdym razie tak było jeszcze do niedawna. Dopóki w naszej pracy nie pojawił się nowy koleś. Taki bardziej erotoman, który o niczym nie potrafił mówić, ...
    ... jeśli nie była to tzw. dupa Maryni... Z tym, że Maryń - przynajmniej jeśli wierzyć jego opowieściom - było nieskończone mnóstwo, nieco nawet męczące dla zblazowanego podrywacza. Powiem szczerze, że z początku jego gadanie mnie drażniło, potem zaczęło wzbudzać coś w rodzaju zawiści (tym bardziej, że prawdziwość zeznań zdawały się potwierdzać liczne telefony do naszego kolegi od różnych pań), a wreszcie rajcować. Trzeba bowiem przyznać, że Waldek (tak miał na imię) niewątpliwie odznaczał się darem słowa o czym zdecydowanie świadczył stan mojego fiuta, żywo reagującego na pieprzne historyjki. No i fakt, że pieprząc się z Basią - z czego, jak dotąd, byłem na ogół bardzo zadowolony - zaczynałem odczuwać coś jakby w rodzaju niedosytu. I zamiast myśleć o tym co robię, albo co ona mi robi, wyobrażałem sobie Bóg wie co.... Nie było to ładne w stosunku do narzeczonej - zwłaszcza, że szybko to zauważyła, toteż postanowiłem coś z tym fantem zrobić. W grę wchodziło albo niesłuchanie Waldka, co byłoby raczej trudne, jako że twarz mu się nie zamykała, albo realizacja któregoś z marzeń. No i zgodnie z zasadą mojej babci, która twierdziła, że najlepiej przezwyciężyć pokusę ulegając jej, wybrałem to ostatnie rozwiązanie. Tego dnia mój kolega był szczególnie rozpromieniony i rozmowny. Szybko dowiedziałem się jak to wczorajszego wieczoru poznał jedną fajną dupę no i oczywiście co z nią robił. A robił rzekomo tyle i na tyle sposobów, że znowu naszła mnie chętka więc postanowiłem działać. - Waldek, ...
«123»