Pielęgnowany przez mamę cz.7
Data: 30.05.2018,
Kategorie:
Rodzinka,
Autor: Kinrepok, Źródło: Fikumiku
... ślubem. Potem już rzadziej, ale i tak czasem prosił mnie o taką przysługę już po. Przeważnie, gdy byłam w ciąży i w dni kiedy byłam nie dysponowana, ale nie tylko. Zamyśliła się przez chwilę. -Teraz, jak się zastanowić, to zaskakująco często prosił o tego typu…hmm…usługę. Tak, miałam gdzie się podszkolić, ale nie będę mojemu synkowi zdradzała całej naszej małżeńskiej kuchni. Przyszłam również po to, aby obejrzeć twoje potłuczone nogi i sprawdzić jak się goją. Nie miałem więcej pytań więc tylko skinąłem głową, że zrozumiałem. Było mi bardzo gorąco po tej rozmowie. W myślach widziałem, jak mama masturbuje zamiast ojca, właśnie mnie. Niesamowicie byłem napalony. - Świetnie – powiedziała entuzjastycznie, jakby kamień spadł jej z serca, że nie mam więcej niezręcznych pytań. – Dobrze, to usiądź, tak jak ostatnio, gdy cię smarowałam. Przełknąłem ślinę, na myśl że każe mi usiąść z nogami zwieszonymi z łóżka, z namiotem w spodenkach na wprost niej. - Ahh… teraz, tak? – spytałem, patrząc na nią wzrokiem pełnym nie zrozumienia. Ale mama nie zamierzała się ze mną cackać. - Tak! Teraz, kolego! – śmiejąc się, złapała za moją pościel i pociągnęła w dół mojego ciała. Ja, jako zagipsowany, mogłem tylko to obserwować, czując jak się czerwienię na twarzy. Mama mnie odkryła i jęknęła, zaskoczona tym co jej się ukazało przed oczyma. Mój członek w pełnej erekcji, stojący już od dłuższego czasu, napinał mocno materiał piżamy. Na końcu, w miejscu główki, powstała plama od sączącego się obficie ...
... preejakulatu. Przekręciłem głowę i dostrzegłem, że mama wpatruje się w ten obiekt, jakby gdzieś odpłynęła do innego świata. Mój organ leciutko drżał, w rytm przepływającej krwi. W jakiś sposób podobało mi się i dziwnie podniecało, że mama tak się zapatrzyła. Jakby podziwiała moje genitalia, odznaczające się pod spodenkami. Myśląc o tym, gorąco uderzyło mi do głowy, a przez penisa przeszedł mocny skurcz, a zaraz następny, podrywając go do góry. Chyba to przywróciło mamę do przytomności, bo lekko poruszyła głową i po chwili spojrzała na moją twarz i potem z powrotem na mój namiot. - Hmm, tego się nie spodziewałam. – mruknęła cicho, jakby do siebie. - Prze…przepraszam. – odpowiedziałam, opuszczając z kajającym się wzrokiem głowę. - Czy ta rzecz kiedykolwiek opada? – zażartowała i uśmiechała się do mnie, próbując chyba rozładować sytuację. Ja też się nieśmiało uśmiechnąłem, będąc rad, że potraktowała zaistniałą sytuację bezproblemowo. - Wiesz,…ja…to normalne…co rano tak mam – wydukałem nieskładnie, przełykając ślinę z powodu rozmowy na temat mojego wzwodu. Czułem mieszankę strachu i ekscytacji. -Rano? Dochodzi 11, śpiochu – znów pieszczotliwie potargała mnie po włosach – Po za tym…myślałam, że po wczorajszym…ehm…będziesz na dłuższy czas…eee…usatysfakcjonowany? Nic nie odpowiedziałem, tylko znów spuściłem głowę nisko. Widocznie dla mamy byłem jakimś napalonym zbokiem. Tego mogłem się spodziewać. - To nie powód do wstydu…tylko…nie myślałam, że masz tak duże…potrzeby – mówiła dalej, ...