Chcę cię taką
Data: 26.07.2019,
Kategorie:
Lesbijki
Autor: alladyn, Źródło: Fikumiku
... Szczególnie wtedy, gdy wiesz że druga osoba cię zrozumie. Możesz mi zaufać. Więc kto to? - No... - wciąż ciężko mi było się przed nią otworzyć - no dobrze; jest taka jedna tancerka z zespołu, tańcząca z pomponami przy każdym meczu koszykówki naszego akademickiego zespołu; brunetka o długich, prostych włosach. Nigdy nikomu o tym nie mówiłam. Zauważyłam, iż ciągnie mnie ku niej bardziej, niż do innych dziewczyn. Kilka razy przyłapałam się w nocy na tym, że o niej myślę - i zawsze wtedy byłam wilgotna, wie pani gdzie... - Czy znasz ją osobiście? - O nie, widziałam ją po prostu kilka razy na meczach, tańczącą z tymi swoimi pomponami. - Więc jest to po prostu zainteresowanie drugą osobą; w porządku kochanie, nie masz się czym przejmować. To nie jest dla nas - kobiet nic nadzwyczajnego, iż czasem czujemy do siebie pociąg. Nie masz się więc czego wstydzić. Rozmawiałyśmy o tym jeszcze przez jakiś czas, jednak nie jak na spowiedzi, a raczej jak podczas rozmowy między dwiema przyjaciółkami. Pewnego piątkowego popołudnia pani Kulecka zatrzymała mnie, gdy zbierałam się już do domu. - Przyjdź za minutkę do mojego laboratorium - powiedziała. Zastanowiłam się, o co jej może chodzić, jednak nie pytając o nic podążyłam za nią do budynku na końcu campusu, gdzie pani psycholog miała swoje laboratorium. Przeszłyśmy parę pokoi, zapalając wszędzie światło zatrzymując się w końcu przy tym, na którym pokoju widniała tabliczka: MGR J. KULECKA. - Chodź ze mną - powiedziała Weszłyśmy do środka. ...
... Panował tu półmrok wystarczająco mocny, bym nie mogła zorientować się w wyposażeniu gabinetu. A byłam tu przecież pierwszy raz. Moja nauczycielka wzięła mnie za rękę i podprowadziła mnie pod ścianę. To co się po chwili stało trwało krócej niż mrugnięcie oka. W ciągu pół sekundy zorientowałam się, iż założyła mi na nadgarstek kajdanki drugie oczko zapinając na rurze biegnącej przy ścianie. Byłam przykuta do kaloryfera! - Pani Kulecka, co pani... - głos uwiązł mi w gardle; byłam zbyt zszokowana by trzeźwo myśleć. A ta podeszła znów do drzwi i zapaliła światło. Moje oczy przeszyło świdrujące światło z zamocowanych na suficie jarzeniówek. Laboratorium było dość biedne, jeśli w ogóle można było to tak nazwać. Puste ściany, żadnych okien... Prócz dwu szklanych szafek z menzurkami i kupą kabli, otwartej szafy pełnej książek, biurka i kilku stołów oraz długiego prawie na pół pokoju stołu laboratoryjnego nie było w tym pokoju nic. Jeśli nie liczyć jeszcze leżącego na środku gabinetu kaca przykrywającego jakieś rupiecie. - Mam tu coś dla ciebie; zaraz ci pokażę moją niespodziankę. To mówiąc podniosła koc leżący na podłodze. Zdębiałam. To co początkowo brałam za rupiecie okazało się trzema kobietami, związanymi i zakneblowanymi, leżącymi na podłodze. - Pani Kulecka - krzyczałam - co pani wyprawia? Mój głos przerodził się w krzyk o pomoc. Ona jednak obserwując mnie rzekła ze spokojem: - Nie krzycz. Zedrzesz sobie tylko gardło, a i tak nikt cię nie usłyszy. Te ściany są dźwiękoszczelne, sama o ...