1. Wieloaktowa sztuka


    Data: 08.08.2019, Kategorie: Klasycznie Autor: anonim, Źródło: Fikumiku

    Małgosia zjawiła się w naszej firmie niespodziewanie. "Zjawiła się" jest określeniem właściwym, ponieważ Małgosia była zjawiskowa. Niby nie było wolnych etatów, ale dla Małgosi się znalazł i wszyscy od razu to zro­zumieli. Pod burzą kasztanowych włosów znajdowała się w doskonale dobranym miejscu para wielkich, zielonych oczu. Lekko śniadą twarz zdobił idealnie zgrabny nosek, pod nim zaś znajdowały się pulchne, trochę nadąsane usta. Jeszcze niżej widniały nieprawdopodobnie kuszące i z całą pewnością sprężyste wypukłości, które grono znawców jednomyślnie zdefiniowało jako "stojącą czwórkę". Reszta Małgosi też wyglądała pysznie, choć w zimie trudno było za to dać głowę. Ale nadeszło lato i Andrzej, zastępca kierownika działu marketingu, zobaczył ją na basenie. Zapytany o wrażenia nie wydał z siebie głosu, choć otworzył usta. Oczy miał takie, jakby zjadł znaczną ilość masła i teraz wyciekało mu ono wszystkimi otworami. Jednym słowem Małgosia była istotą doskonałą, szczególnie wtedy, kiedy nie mówiła. Jej głos bowiem przypominał dźwięk piły tarczowej, która przecinając belkę, natrafiła akurat na gwóźdź. Życie nasze radykalnie się zmieniło. Znaleźliśmy się w ścisłej czołówce najelegantszych firm w kraju. Białe koszule, starannie dobrane krawaty, umyte nogi i obcięte paznokcie. Wśród pań też zaczęła się ostra rywalizacja. Niektórym dziewczynom bardzo to pomogło. Właściwie prawie wszystkim. Ale nie Kasi. Ta 24-letnia panna była najbardziej szarą myszką spośród wszystkich szarych ...
    ... my­szek. Prawie się nie malowała, a włosy miała przeważnie przetłuszczone. Obecność Małgosi nie wpłynęła na jej wygląd. Tylko oczy miewała często czerwonawe. Bo Kasia cierpiała i płakała po kątach. Z powodu Krzysztofa, w którym się beznadziejnie kochała, co było publiczną tajemnicą. A tymczasem Krzysztof, który Kasię traktował jak pies traktuje rzep przyczepiony do ogona całkowicie i bezapelacyjnie zauroczył się Małgosią. Jemu też nie było lekko. Należał do najprzystojniejszych mężczyzn w naszej firmie, nosił się jak drugi lord admiralicji, a mimo to Małgosia absolutnie nie przyjmowała jego namiętnych starań. Ona w ogóle wszystkich trzymała na dystans choć jak donosił nasz firmowy wywiad, była osobą wolną. - Takie ciało się marnuje! - biadało kierownictwo firmy i w tym punkcie zgadzała się z nim cała załoga. Ciało marnowało się przez wiosnę i lato, a przez ten czas Krzysztof wysychał z pragnienia i tęsknoty, choć na ogól było deszczowo. W sierpniu firma nasza świętowała jubileusz pięciolecia. Przemówi prezes, potem wręczono nagrody i towarzystwo raźno ruszyło do suto zastawionych stołów. Tempo było wprost proporcjonalne do naszych zawodowych sukcesów, toteż po trzech godzinach atmosfera naładowała się braterstwem i zdrowym eroty­zmem. Krzysztof zauważył, że Małgosia poddała się temu klimatowi, toteż krzątał się koło niej żywo z butelką i zakąskami. Jego starania zostały wreszcie uwieńczone powodzeniem. Prowadzona za rączkę Małgosia znalazła się w pokoju Krzysztofa za starannie ...
«123»