1. Zabawy z Martą (II)


    Data: 09.08.2019, Kategorie: Masturbacja Tabu, Autor: neondertal, Źródło: xHamster

    Sporo się zmieniło po tamtym wydarzeniu pomiędzy mną i Martą. Na początku myślałem, że na gorsze, bo zaraz następnego dnia unikała mnie i ogólnie wyglądała na bardzo smutną, wystraszoną. Wieczorem rozpłakała się i musiałem ją przez godzinę przytulać, głaskać po głowie i zapewniać, że już nigdy nie będziemy tego robić, żeby się uspokoiła. To był tylko jeden raz, poniosło nas, ale jesteśmy rodzeństwem i nawet jeśli zdarzyło nam się coś takiego, to wszystko będzie dobrze, nadal będę kochał moją małą siostrzyczkę i w ogóle. Oczywiście gdy tak płakała mi w rękaw i gdy zapewniałem ją, że nasza przygoda już nigdy się nie powtórzy, wszystko o czym mogłem myśleć, to jej słodkie, miękkie, gorące usta obejmujące mojego kutasa i sperma strzelająca jej do buzi. Może jestem przez to złym człowiekiem, ale nie żałowałem niczego, wręcz przeciwnie, chciałem więcej, chciałem ją rżnąć jak sukę w rui. I choć nie kłamałem, że ją nadal kocham, to była to już miłość całkiem inna chyba.
    
    A potem było całkiem inaczej. Od następnego dnia, chyba uspokojona moimi zapewnieniami, Marta była prawdziwym radosnym skowronkiem. Buzi i przytulas na dzień dobry, buzi i przytulas na dobranoc, śniadanie do łóżka, spędzanie ze sobą maksymalnie dużo czasu, ciągłe świergotanie o tym czy tamtym. Uśmiech jej nie schodził z twarzy a oczy iskrzyły się nieustannie. Przy oglądaniu filmów czy telewizji nie siadała już na d**gim fotelu czy na d**gim końcu kanapy, ale zaraz przy mnie, oparta o ramię, przytulona. ...
    ... Obejmowałem ja ramieniem tak niezobowiązująco, albo kładłem dłoń na kolanie, tak niewinnie, i głaskałem pieszczotliwie kciukiem. Nic więcej, ot, bliskość. Chyba nie taka, jaka powinna być między bratem i siostrą, przyrodnimi czy nie, ale szczerze mówiąc nie obchodziło mnie to, co poprawne. Byłem szczęśliwy, bo Marta była szczęśliwa i mogłem ją dotykać. Nie tak jak chciałem, jak marzyłem prawie bez przerwy, ale i tak było cudownie. Rodzice mieli wrócić za dwa tygodnie i wiedziałem, że to się wtedy skończy, że przy nich już nie będziemy mogli tak gruchać jak dwa gołąbeczki, bo zaczną coś podejrzewać, bo zaczną sobie coś wyobrażać. A przecież, nie licząc tego tamtego razu, który przywoływałem w myślach nie mniej niż sto razy dziennie, nic się nie wydarzyło. To znaczy, do czasu...
    
    Oglądaliśmy wieczorem jakiś durny talent show i jedliśmy lody. Jej ulubione, śmietankowe, specjalnie pojechałem na d**gi koniec miasta, żeby kupić dokładnie te, za którymi przepadała. Dawniej za taki gest dostałbym zwykłe "dzięki" i promienny uśmiech, ale teraz nie obyło się bez lawiny całusów w policzki i przytulenia tak mocnego i długiego, że kwalifikowało się raczej jako przylgnięcie. Nie, żebym narzekał, każda okazja, żeby poczuć jej sprężyste piersi rozgniatające się na moim torsie i łono ocierające się o moje krocze, żeby powąchać jej włosy nieodmiennie pachnące wanilią i poczuć gorący oddech na mojej twarzy, była bardzo mile widziana. Tak czy inaczej zresztą, wyszło tak, że siedzieliśmy, oglądaliśmy ...
«1234...8»