Biznesmen dyma się ze swoją siostrą
Data: 24.08.2019,
Kategorie:
Rodzinka,
Autor: Waligruszka, Źródło: Fikumiku
... pomocy imaginacji zesztywnieć przy żonie. Tak więc przestali uprawiać seks – żona Kazimierza poświęciła się dla męża i zupełnie zrezygnowała z tej przyjemności, on sam jednak nie miał tak silnej woli i zaczął ponownie spotykać się z tak mocno na niego działającą Sabiną. Było to już około dziesięciu lat temu, i trwa tak po dziś dzień… Sabina była trzydziestoletnią, dość atrakcyjną kobietą. Średniego wzrostu, szczupła, z niewielkim biustem. Miała ładne, kręcone blond włosy średniej długości. Kąciki jej wąskich ust w oryginalny sposób wyginały się w dół, co sprawiało, że miała tajemniczy – z jednej strony nieco smutny, lecz jak się dłużej przypatrzeć, nieco rozbawiony – wyraz twarzy. Usta Kazimierza były takie same, przez co charakteryzował się podobną, specyficzną miną. Sabina miała z nim też inną wspólną cechę – obydwoje mieli brodę widocznie oddzieloną od reszty twarzy za pomocą zagłębienia w kształcie kreski. Jednakże mimo swej urody Sabina wciąż pozostawała panną i żyła w samotności. Wszyscy jej znajomi dziwili się, że nie chce wyjść za mąż i niektórzy złośliwi powiadali nawet, że woli kobiety niż mężczyzn. Oczywiście nie było to prawdą. Nikt bowiem nie wiedział o tajemniczym, eleganckim adoratorze Sabiny, który regularnie odwiedzał ją w jej mieszkaniu. To on wynajął jej ów apartament, aby wyprowadziła się z wioski i zamieszkała w mieście, blisko niego. Tego dnia Sabina czekała na Kazika. Nigdy nie zwracała się do niego tak jak inni – Kazimierz – gdyż wolała zdrobnienie, ...
... którym nazywała go od najmłodszych lat. Kiedyś, kiedy jeszcze mieszkali na wiosce, dla wszystkich był po prostu Kazikiem lub Kaziem, a teraz ludziom nie wypadało tak mówić na poważnego biznesmena. Dla niej jednak zawsze będzie kochanym Kaziem i nie musi się zwracać do niego w taki „poważny” sposób. Rozległo się pukanie do drzwi. Sabina poprawiła przed lustrem dekolt i ze szczerym uśmiechem otworzyła. - Witaj – rzekł szarmancko Kazimierz, wręczając jej kwiaty. - Hej – rzuciła mu się na szyję, przyciskając biustem do jego klatki piersiowej bukiet kwiatów, których jeszcze nie zdążyła wziąć. Objął ją jedną ręką, a po chwili przytulania, kiedy już się oderwała, podał jej kwiaty. - Dziękuję! – ucieszyła się. – To takie miłe… Żaden facet nie był nigdy dla mnie taki miły… A ty… zawsze przynosisz kwiaty i jesteś taki… kochany… Kazimierz z początku poczuł ukłucie zazdrości, które nachodziło go zawsze, kiedy jego kochanka mówiła o innych facetach, lecz gdy usłyszał, że jest „taki kochany”, zrobiło mu się niezmiernie miło i ciepło na sercu. Przestąpił próg i zaproszony przez Sabinę, ruszył do salonu. Rozsiadł się na kanapie, a kobieta przyniosła wino i kieliszki. Usiadła koło niego i wtuliła mu się w ramię, a on objął ją czule. - Siostrzyczko… - zamruczał namiętnie. - Czekałam już, kiedy zadzwonisz. Długo się nie odzywałeś, czułam się tu samotna… - Przepraszam, ale wiesz… Żona… - Echhh, ta twoja żona… Od początku byłam wściekła, że się z nią żenisz… Ja ci nie wystarczałam? – spytała z ...