Niepokorna dziewica cz.4
Data: 26.08.2019,
Autor: gemma, Źródło: Lol24
... kupował kondomy, bo mi pani z apteki powiedziała, że nie będzie sprowadzać rozmiarów z Azji dla jednego klienta.
Wściekła podeszłam do szafki. Chłopak odpuścił sobie podróży w miłym towarzystwie, wykręcając się, że "chyba musi skorzystać z toalety”. Faceci są zabawni. Żeby tak nawet nie wiedzieć, czy odczuwa się potrzebę, czy nie? Otworzyłam metalowe drzwi kluczykiem i wyjęłam wszelkie podarunki, które znalazłam dzisiejszego poranka. Mogłam w sumie je wyrzucić, ale nie lepiej komuś opchnąć na allegro, albo innym ebayu? Też powinnam przecież mieć z całej sytuacji jakieś profity, skoro koleś niszczył mi życie. Usłyszałam dźwięk smsa. Sięgnęłam do torebki, ale oczywiście telefonu nie było w kieszeni do tego przeznaczonej. Ciężko westchnęłam. No to wygląda na to, że czekała mnie niezła impreza. Usiadłam na ławce pod ścianą i zaczęłam poszukiwania. Kolejno wyjmowałam z przepastnej krainy rozmaitości mniej lub bardziej ciekawe przedmioty. Jabłko, tampon, długopis, śrubokręt… Chwila, skąd w mojej torbie śrubokręt? Coś błysnęło i… Bingo! Chwyciłam w dłoń smartfona i odblokowałam ekran, by sprawdzić skrzynkę.
"O 12 przed szkołą. Będę czekał.”
Nadawca się co prawda nie wyświetlił, ale nie było takiej potrzeby. Spojrzałam na zegarek - 9:10. No zaje… Ekhm, super. Planowałam się w sumie z nim spotkać i wyrzucić mu wszystko, co o nim sądzę.. Może nawet oddać marynarkę, po zorientowaniu się w cenach, czy mi się opłaca. Ale, że mam niby czekać do 12?
"O 10 przed szkołą. Będę ...
... czekała.” – odpisałam na numer, z którego przyszła wiadomość. Cóż, jeśli ci aż tak zależy, to będziesz musiał się postarać, kochasiu.
Usiadłam na murku, niecierpliwie spoglądając na ekran telefonu. 9:55. Zarówno różowa, prezentowa torebka jak i marynarka leżały obok mnie, na szarej, szorstkiej powierzchni. Cholerna duma… Mogłam przecież zarobić na nowe ciuchy. Widziałam nawet ostatnio taki śliczny sweterek… Naprawdę był uroczy! No, a poza tym może nową szminkę z Mac'a? Kto wie, a nuż starczyłoby i na tą boską sukienkę z Zary!
Moje rozmyślania zostały przerwane przez warkot silnika. Białe, sportowe auto zaparkowało niemalże tuż przed moimi stopami, a ze środka wysiadł mój ulubieniec.
- Stęskniłaś się? – rzucił i puścił mi oczko, niebezpiecznie się do mnie zbliżając, najwyraźniej z zamiarem jakiegoś bliższego kontaktu.
- Hola! Zachowaj dystans, kowboju – Wystawiłam do przodu rękę, hamując jego zapędy.
- Coś ty taka szorstka? Ciche dni?
- Nie, po prostu przyczepił się do mnie ostatnio jakiś debil… Nawet nie wiesz, jak bardzo potrafi to popsuć człowiekowi humor.
- Wyrazy współczucia. Rozumiem cię doskonale, ciągle mi się to zdarza.
- Doprawdy? Nie wyglądasz.
- Do rzeczy. Czemu kazałaś przyjechać mi wcześniej? Nie mogłaś dłużej wytrzymać bez mojej osoby?
- Posłuchaj, chciałabym, żebyśmy sobie coś wyjaśnili – Zignorowałam zaczepkę. – Nie życzę sobie, żebyś do mnie dzwonił, zostawiał mi cokolwiek w szafce, ani, do cholery, rozgadywał, że się z tobą ...