1. Po zachodzie słońca


    Data: 24.09.2019, Autor: Roksana76, Źródło: Lol24

    Warszawa. Lipiec 2014
    
    Majka przeciągnęła się z przyjemnością. Tego właśnie potrzebowała, wygodnego łóżka! Przymknęła oczy. Dziś na pewno będzie spała spokojnie jak dziecko. Przecież w domu tak właśnie było. Dopiero po wyjeździe... Ziewnęła. Ale, jak wyjeżdżała z rodzicami, to się nie zdarzało... No, może czasem... Ziewnęła znowu. Może dlatego, że nigdy nie spotkała kogoś, kogo tak bardzo chciałaby znów spotkać... Przecież nie spotkała... Jak się nazywał ten katama... Odetchnęła głęboko.
    
    Nie wiem, gdzie jestem. Muszę się skupić! Gdzie chciałabym być? Nie gdzie, tylko z kim!
    
    - Oskar, gdzie jesteś, mój tajemniczy nieznajomy? - szepczę.
    
    - A gdzie chciałabyś mnie spotkać? - czuję jego obecność, słyszę jego głos.
    
    - Ty wybierz...
    
    Stoję w jego jachtowej sypialni. Wszystko się kołysze, ale to mi nie przeszkadza. Oskar stoi za moimi plecami. Czuję jego ciepło. Kładzie mi dłonie na ramionach, a kciukami uciska delikatnie kark. Wodzi nimi wzdłuż kręgosłupa. Jak mi dobrze. Nagle uzmysławiam sobie, że słyszę plusk wody, ale inny niż poprzednio w porcie.
    
    - Płyniemy?
    
    - Tak. Jesteś na „Insomni”
    
    - Ten katamaran istnieje naprawdę! - Nie wiem dlaczego, ale muszę mu to powiedzieć. - Sprawdziłam w internecie. On jest prawdziwy!
    
    - Oczywiście, że tak – Sunie ustami po mojej szyi, szczypie delikatnie. - Jesteśmy na nim.
    
    - Ale to jest sen! - Czy on nie rozumie? - Oglądałam zdjęcia. Jest dokładnie taki, jak zapamiętałam.
    
    - Przecież ci go pokazałem.
    
    - Jego ...
    ... właścicielem jest Maxymilian Lowrens!
    
    - Mój dziadek.
    
    - Ale to jest sen – upieram się – Mój sen.
    
    - Teraz także mój. Chcę go śnić razem z tobą... - Czuję, jak jego dłonie obejmują moje piersi. Zerkam w dół. Mam na sobie tylko cienką koszulkę nocną.
    
    - Oskar – jęczę – Ja nie rozumiem! Byłam na przystani, pytałam o ciebie i o tę łódź.
    
    - Byłaś na przystani? - odwraca mnie do siebie i wbija we mnie wzrok. Jest zły? Nie, jest zaskoczony – Szukałaś mnie?
    
    - Tak – szepczę i spuszczam wzrok. Nie mogę wytrzymać jego spojrzenia. Jest takie intensywne, takie... przeszywające.- Chciałam cię spotkać...
    
    - Och! - w jego głosie słyszę konsternację, ale też cień radości. - Ja też chcę cię spotkać – dodaje po chwili.
    
    - Ale ja... - Nie, nie będę psuła tej chwili. Niech ta ułuda trwa. Staję na palcach, żeby dosięgnąć jego ust.
    
    Oskar chwyta mnie w objęcia, jego usta opadają na moje, rozchyla je, wpycha język. Jestem oszołomiona gwałtownością tego, co robi. Jęczę cicho, nim odbiera mi oddech. Wciągam nosem powietrze, a on pochłania mnie, zniewala... Ssie mój język aż do bólu. Jeszcze nigdy się tak nie całowałam. Nigdy! Nogi się pode mną uginają.
    
    - Chcesz tego? - Jego głos jest nabrzmiały podnieceniem, pełen napięcia.
    
    - Chcę, o mój boże, chcę...
    
    Jego dłonie suną w dół, na mój tyłek, głaszczą go, ugniatają. Jęczę głośno, nie potrafię się powstrzymać. Zakładam mu ręce na kark, wplatam palce we włosy. Nasze języki krążą wokół siebie. Nic już nie wiem! Jestem jednym wielkim ...
«123»