Wyznanie geja
Data: 27.10.2019,
Kategorie:
Geje
Autor: orfeusz, Źródło: SexOpowiadania
... odmieńcy. Pamiętaj! Trzeba się nie wyróżniać, umieć się przystosować.Bardzo obawiał się ostracyzmu. Zdobył reputację człowieka nienagannego. Zależało mu wreszcie na karierze. Zatem z samozaparciem grał fałszywą rolę. To była żałosna odsłona. Chwilami cała mądrość przyjaciela wydawała się Jureczkowi samym tylko fałszem, kokonem pustych słów, pod którymi był strach i małość. Drogą co prowadziła donikąd. Zaczynał się dusić w tej atmosferze. Bolało go zakłamanie przyjaciela. Wyrzucał mu to. Tamten milczał i uśmiechał się pobłażliwie. Za tą pobłażliwością kryła się rezygnacja. Wieczna gra. Męka nieustannej czujności. W tym udawaniu ginęło coś najważniejszego. Przyszedł taki moment. Poczuł się upokorzony ponad miarę wytrzymałości. Zapaliła się w nim wściekłość. Chwycił go za klapy, przyparł do ściany.
- Gdzie twoja godność! - krzyczał. - Tyle mówisz o cudownym dobrodziejstwie uczucia, potrzebie życia we dwóch. To są tylko czcze, puste słowa! Ty oszuście! - Walił nim jak kukłą o ścianę. A przyjaciel żadnego gestu nie zrobił, słowa nie powiedział, oczy przymknął i tak stał pokornie. Sprawiał wrażenie człowieka niezdatnego do żadnej reakcji, ostatecznie przygniecionego ciężarem swego skomplikowanego życia.Miał żonę. Dla Jureczka to był szok. Jak zachowywać się w jej obecności. Był tym trzecim. Czuł się jak dziwka. Gdzie tu miejsce na uczucie? Złodziejskie, kradzione na chybcika chwile. Uczucie ustępowało skomplikowanej grze pozorów. Psuć się zaczęło między nimi.
- Czasem... - ...
... wspomina Jureczek - leżałem obok niego i tak sobie myślałem: Śpi spokojnie po pracowitym dniu kłamstw. Żadnych udręk, wyrzutów sumienia, nic! Rosła we mnie nienawiść. Podnosiłem ręce i zbliżałem do jego szyi. Jeden mocny, ostateczny ruch...Zerwali ze sobą. To musiało nastąpić. Lepiej wcześniej niż później.
- Chociaż... - Zastanawia się. - ...Może on miał rację. Za dużo nie można wymagać.Przymknął oczy. Pewno wyobrażał sobie, jak by wyglądało wspólne życie za cenę kompromisów, ustępstw i kłamstw.
- Kiedy odchodziłem - dodał - to on ręce wyciągał jak żebrak i wołał: "Zostań, zostań!"W dalszych poszukiwaniach pełni zetknął się z cudzoziemcem. Był to Szwed lub Norweg. Ktoś ze Skandynawii. Po dusznej atmosferze udawania normalności w poprzednim związku ogarnął go podziw dla braku kompleksów u ludzi odmiennych upodobań erotycznych w tamtym, zachodnim świecie. Swoje potrzeby widzieli w normalnym wymiarze. Wcale się nie czuli pariasami prawdziwej miłości, zepchniętymi na dno występku i wynaturzenia.
- Tak zdecydował Bóg - powiedział mu ten Szwed, który był protestantem.Z tym cudzoziemcem wiązał pewne nadzieje. Chciał odwiedzić go w jego ojczyźnie. Zobaczyć inny świat. Może nawet spróbować pozostać tam. Była w tym szansa pozbycia się wielu ciężarów, które dźwigał. Szansa zaczęcia wszystkiego od początku. Czekał na zaproszenie. Nic z tego nie wyszło. Zapewne Szwed potraktował znajomość z nim jako drobny epizod bez znaczenia i wkrótce o tym zapomniał. Pozostała pamięć o innym, ...