Wyznanie geja
Data: 27.10.2019,
Kategorie:
Geje
Autor: orfeusz, Źródło: SexOpowiadania
... policzkach, brwi podkreślone czernidłem i krwista szminka na wargach, czyniąca z ust wielką ranę.
- Ej, ty! Draniarka! - zawołał Jureczek i pogroził mu palcem.Starzec uśmiechnął się zalotnie i wykonał osobliwy piruet taneczny: zakołysał biodrami, wypiął zadek i sztywne, stare nogi próbował oderwać od ziemi, wpierw jedną, potem drugą, poruszał się pokracznie jak krab czy inne podwodne monstrum, w końcu z trudem przytupnął i jeszcze raz wyszczerzył pustą paszczę okoloną krwistym szlakiem szminki.
- To jest dopiero potęga życia - powiedział Jureczek. - Nadal wabi, kusi. Jeszcze się nie poddał. Poluje na pijanych, udaje babę i z gębą od razu do rozporka!Patrzył jak zahipnotyzowany na twarz starca podobną do demonicznej, karnawałowej maski, wykrzywionej w konwulsyjnym skurczu, który miał być uśmiechem.Wreszcie odezwał się:- Ten staruch bardzo chętnie wspomina swoją wspaniałą młodość. Szalał za nim cały pedalski świat. Olśniewał i odurzał. Niebiańskie zjawisko. W najwyższej był cenie. Jedwabne życie. Hotele, podróże, komfort. ...
... Miłośnicy męskiego piękna klękali przed nim na kolana i bili czołem. Jego pokorni niewolnicy. Kto wie? - Zamyślił się. - Może nie zmyślał. Może tak było. Grecki bożek. Podobno tak go nazywali. - Wzdrygnął się, przeniknięty nagłym dreszczem. - Ostatnio ci jebani Grecy tak mnie prześladują. Hellada, grecki bożek, nagie ciała natarte oliwą, słońce, morze... Wiesz! Jakbym tam był i wszystko przeżył. Co ja bredzę! - Poruszył gwałtownie ręką i zamilkł.Stał się apatyczny, zgaszony wzrok, martwa, znużona twarz. Głos z megafonu zapowiedział mój pociąg. Pospiesznie żegnałem się z nim. Co mu powiedzieć? Nie wiedziałem, co można mu radzić, czego życzyć. Chciałem dać mu trochę pieniędzy. Wyglądał na faceta z pustymi kieszeniami. Nie przyjął.
- Nie chcę jałmużny. - To były ostatnie jego słowa. Pobiegłem na peron.W przedziale wagonu wcisnąłem się w kąt i patrzyłem w ciemność za oknem, która uparcie kojarzyła mi się z nieodwołalną podróżą do kresu. Rytmiczny stukot kół na szynach i coraz bliżej, bliżej... Nigdy więcej już nie spotkałem Jureczka.