Wyznanie geja
Data: 27.10.2019,
Kategorie:
Geje
Autor: orfeusz, Źródło: SexOpowiadania
... wśród nieboszczyków. Czekałem na swój pociąg. Piłem herbatę, przeglądałem gazety, wodziłem wokół znużonym wzrokiem. Animalne, zredukowane życie. Patrzyłem na żałosne stwory, które niegdyś były ludźmi. Oto dwie niekształtne postacie jednocześnie sięgnęły po jadło do talerza. Zwierzęca kłótnia, szarpały się, bełkotały i warczały. Rozmyślałem o drodze prowadzącej do takiego kresu. Od czego się zaczyna? Czy przechodzi się niezauważalnie? Czy istnieje wyraźna granica? Odczuwałem niedobrą więź z tym wszystkim. Zarodki upadku widziałem także w swoim życiu. Czaiły się i czekały na odpowiedni sygnał. Jeszcze krok, dwa i nie będzie odwrotu.
Noc w dworcowej restauracji źle działała na samopoczucie. Nic tu nie kojarzyło się z radosną emocją początku podróży. Dominowała symbolika końca. Powieki opadały ciężko i zapadałem w męczącą drzemkę. Rodziły się koszmary.Ktoś klepnął mnie w ramię. Poderwałem się gwałtownie. Był to Jureczek. Cuchnął kwaśnym, źle przetrawionym alkoholem. Ubranie miał wymięte i brudne, kilkudniowy zarost pokrywał policzki, twarz obrzękła i szara, czarne włosy też poszarzały, rzadkie i zmierzwione.Patrzyliśmy na siebie. Ja z pewnym popłochem. On obojętnie, bez żywszej reakcji.Przypadkowe spotkanie. Nie istniała już dawna więź. Coś się skończyło. Przykro i smutno. Obco.
- Wybierasz się gdzieś w podróż? - odezwałem się głupawo, żeby coś powiedzieć, po prostu żeby przerwać to przykre milczenie.Zaśmiał się, rozbawiony moim pytaniem.U staruszki już nie mieszkał. ...
... Umarła. Wyrzucili go spadkobiercy. Koczował gdzie bądź. Czasem u przygodnych znajomych. Zmrużył oko. Latem nad Wisłą miał swoje miejsce na przystaniach. Znał bosmanów, stróżów i łatwo znajdował tam nocleg. Znajomości jeszcze z czasów, kiedy pracował na pogłębiarce "Maks". Chłodniejszą porą zaś kotłownie i dworce są jego przytuliskiem. Relacjonował rzeczowo i beznamiętnie. Nadmienił od szansy dworcowych przygód. Młodzi chłopcy, szczególnie podpici żołnierze.
- Pełno takich. Nie wyszło im z dziwkami. Rozpaleni przepustkową żądzą. Mogę im służyć zastępczą rozkoszą.Wyraźnie na pokaz starał się zohydzić swoje życie. Coś więc jeszcze w nim się tliło. Coś go uwierało. Chyba jeszcze nie skamieniał ostatecznie. Zachował pamięć o dawnych marzeniach wysokiego lotu.
- I robię to z ochotą. Chwytam, co się da. Korzystam z resztek. Z latami przecież nie można za bardzo grymasić - ciągnął z uporem masochisty.Nagle urwał. Zapatrzył się w starego człowieka z dziadowską torbą. Starzec sunął ciężkim krokiem, powłócząc stopami od jednego stolika do drugiego. Żywił się jak inni tutejsi bywalcy resztkami pozostawionymi na talerzach. Ubrany w wiele warstw odzienia, płaszcz, strzępy fufajki, dziwaczna w kroju, damska zapewne jesionka z resztkami jakiegoś wyliniałego futerka, na tym wszystkim przezroczysta płachta foliowa.
- Moja branża - odezwał się fureczek. Patrzył na tamtego intensywnie.Dworcowy starzec twarz miał upiorną, zniszczoną ponad miarę wieku i najwyraźniej malował się: plamy różu na ...