-
Hiszpański epizod
Data: 29.10.2019, Autor: Dom, Źródło: Lol24
Siedziała przy oknie badając błękitnymi tęczówkami śnieżnobiały zachód słońca. Ostatni dzień roku spędzała zupełnie sama, przy akompaniamencie białych, puchowych płatków śniegu. Przytulny pokój dawał jej zupełnie takie samo poczucie bezpieczeństwa jak opleciona rzędem książek biblioteka, w której pracowała. Mała krucha kobietka z bagażem doświadczeń, który spokojnie zmieściłby się na pokładzie potężnego wycieczkowca. Często spoglądała na usłaną bliznami duszę gładząc w myśli dawne, raniące wspomnienia. Każda bruzda to ktoś, kto bezpardonowo spowodował, że czuła się gorsza, słabsza i zalękniona. Jednak ona podnosiła dumnie czoło, patrząc życiu w brew. Ściskając swoje małe kruche rączki, dumnie szła dalej przez życie, wierząc mocno w swoje ideały. Dzięki nim była wciąż sobą, zaś serce wiedziało jakim rytmem należy mocno bić. Biały śnieg leżący za oknem, bezpretensjonalnie skrzypiący pod nogami gdy przypadkowy przechodzień szybko maszerował położoną kilkanaście pięter niżej aleją, powodował poczucie chłodu i pustki. Przez moment popatrzyła na kwiaty w pokoju. Pelargonie i żyworodki prężyły się dumnie obok fiołków i paprotek. Uwielbiała je. Mogła godzinami pielęgnować bogaty zbiór roślin podziwiając żyłki na delikatnych zielonych listkach. Miała tak po matce, która podczas wielu słonecznych dni oprowadzała po barwnym świecie zachwycających odcieni przyrody. Była w tedy małą dziewczynką, jednak pamiętała te chwile doskonale. Po mimo obecności kwiatów będących dosłownie ...
... wszędzie nie towarzyszył jej żaden spragniony bliskości gość. Powietrze gęstniało z każdą minutą w rytm zachodzącego nad zimowym pejzażem słońca. Zgrabną dłonią podniosła pomarańczowy rubaszny kubek z gorącym, aromatycznym espresso. Przyłożyła do ust i skosztowała łyczek, przywołując w głowie cieplejsze wspomnienia. Po mimo pory roku aromatyczny napój smakował tak samo nieznośnie dobrze jak w lecie podczas gorącego dnia w Walencji. Na moment kąciki jej ust lekko się uniosły, zaś na bladych drobnych policzkach zagościł rumieniec. Przymknęła delikatne powieki by przywołać więcej wspomnień. Tak, doskonale pamięta. Grzechem było by zapomnieć czas, w którym eskapady do Teruel były tak nad wyraz podniecające, zaś Diego i Isabel leżeli wciąż trzymając się za ręce. I on… towarzysz wypraw pod bezkresnym niebem hiszpańskiego firmamentu. Nadawał rytm podróży i służył szerokim ramieniem gdy zmęczona palącym słońcem muskała go ukradkiem spragnionym pieszczot ciałem. Wspomnienia były coraz wyraźniejsze. Upiła kolejny łyczek zatapiając poduszki górnej wargi w kusząco pachnącym gorącym napoju. Jej myśli powędrowały do El Toboso gdzie w towarzystwie Aldonzy klękając na kolanie skradał pocałunki z jej słodkich ust. Przez moment czuła zapach wiatru, który tamtego gorącego popołudnia, dawał orzeźwiające poczucie świeżości i słonawy smak jego spierzchniętych warg. Tak chciała być tam znowu teraz. Zamienić błyszczące płatki śniegu na ten zmysłowy letni epizod. Odkładając kubek usiadła na ...