1. Virtual seks - preludium akcji właściwej


    Data: 31.10.2019, Autor: ErmonTwilight, Źródło: Lol24

    Dotychczas przełamała dla mnie dwie bariery.
    
    Pierwszą, było założenie komunikatora, dzięki któremu mogliśmy się codziennie widywać. Właściwie fakt, że potrafiła uciec do łazienki na każde moje wezwanie, mógłbym policzyć jako drugą barierę. Nie o punkty jednak chodziło, więc policzyłem dopiero, gdy naga stanęła przed ekranem komputera.
    
    Nie musiałem wymyślać. Pierwsze kilka minut minęło bez słów. Obserwowałem każdy detal ciała, na które miałem coraz większą ochotę. Widziałem, jak kurczą się jej sutki, smagnięte gorącem mojego spojrzenia. Wręcz widziałem ślad, który pozostawiałem oczami. Gdyby był widoczny permanentnie, przypominałby lekką szarfę, półprzezroczystością owijającą jej ciało w pięknej dysharmonii.
    
    - Odwróć się.
    
    Bez słowa spełniła moją prośbę. Miałem wrażenie, że uzależniła się w ciągu wirtualnych spotkań od moich oczu. Nie spuszczała z nich wzroku, wypinając się na skórzanym fotelu. Kręciła biodrami, spinając okrągłe pośladki i wiedziała, jak mi sprawić przyjemność.
    
    - Kiedy tylko cię dorwę na żywo, będziesz piszczała… - myślałem niejednokrotnie, zaciskając zęby.
    
    Pragnąłem jej do bólu. Nie wiedząc, co będzie dalej, byłem pewien, że spotkamy się przy najbliższej okazji. Czekałem na to, szykując się jak tygrys do skoku. Ciągłe napięcie towarzyszyło mi nawet w snach, w których wielokrotnie gwałciłem jej usta, zalewając niekończącym strumieniem gęstej spermy.
    
    Dzisiaj właśnie z takim snem się obudziłem.
    
    Klęczała pod stołem w publicznym ...
    ... miejscu.
    
    Co prawda w cieniu, lecz wytrawne oko, takie jak moje, lub Steviego Wondera, mogło z łatwością wypatrzyć seksualny aspekt przybranej przez nas pozy. Ssała mnie, głęboko zatapiając kutasa w ustach.
    
    Aż do bólu.
    
    Jakby przepraszając mnie za każdy dzień, który nas od siebie oddalał. Choć zazwyczaj trudno mi tak skończyć, zważywszy na tempo pieprzenia, do którego przywykłem. Zastanawiam się, jak sobie z tym poradzę "na starość”, cholera. Było nie wynosić poprzeczki na samą górę. Najwyżej dojdę do perfekcji w osiąganiu orgazmu analnego, gdzie głównym celem będzie nie popuścić ze szczęścia.
    
    Nie wiem, jak jej się to udało, lecz gdy poczułem w śnie skurcze rozkoszy, fala przesunęła się przez gorącego penisa. Pompa wewnątrz ciała oszalała, pulsując mocno, jak diesel na mrozie. Tryskałem w jej gardło raz po raz, bojąc się o udławienie kochanki.
    
    Lubiłem ją tak nazywać. Co prawda miała piękne imię, lecz nazywanie jej kochanką, lub moją suką, miało głęboki i naznaczony właściwie wydźwięk.
    
    Patrzyliśmy sobie w oczy. To była nasza mroczna wymiana niewypowiedzianych zdań.
    
    - Jest ci dobrze, prawda?
    
    - Jest mi kurewsko dobrze – odpowiadałem, tryskając po raz kolejny.
    
    - Mam nadzieję, że się nie udławisz i lubisz mój smak?
    
    - Dam radę. Jest cudowny. Daj mi więcej…
    
    Przełykała szybko, lecz część nasienia wyciekła z zaciśniętych na członku ust. Lśniła bezczelnie na brodzie, kapiąc gęstymi kroplami. Gdy skończyłem, tak naprawdę kończąc, przesunęła kutasem po twarzy. Zebrała ...
«123»