1. Fechowicz cz. (I) - Lena


    Data: 13.12.2019, Autor: kyrgiakos, Źródło: Lol24

    Powrót do pisania po kilku latach... stare opowiadania znajdziecie u mnie w profilu.
    
    Uderzenie. Mrok. Lekki ból. Powietrze którego nie mogłem jeszcze przed chwilą złapać zaczęło powoli znów wdzierać mi się do płuc. Wystrzelona z kierownicy poduszka powietrzna ogłuszyła mnie na kilkadziesiąt kolejnych sekund. Chwila refleksji i przemyśleń – czy to był moment w którym otarłem się o śmierć? Czy dużo brakowało? Czy byłem trzeźwy? Chyba tak. Na razie jeszcze tego nie wiem. Nie jestem sobie w tej chwili przypomnieć nic, co działo się tego dnia. Łapię głęboki oddech, wypełniam płuca powietrzem na nowo. Wysiadam z auta i rozglądam się wokół. U mnie wgnieciony bok. Wyrwane lewe przednie koło. Drugi samochód leży w rowie, wpadł przodem. Krótka analiza pozwala mi wywnioskować, że wyjechał z podporządkowanej i wtedy uderzył we mnie. Całe szczęście, że to jego wina. Nie lubię problemów, niepotrzebnej adrenaliny. Wiem że może być ciężko z nim, być może jeszcze z pasażerem. Mój samochód mimo solidnej budowy stał na poboczu dość mocno obity. Czarny Mercedes E55 AMG W210 nie nadawał się teraz żaden sposób do jazdy.
    
    Biegnę w kierunku białego Scirocco, szarpię za drzwi – zablokowane. Druga strona również. Wyciągam telefon, próbuję odblokować. Nie działa. W środku dwa nieprzytomne istnienia, być może uchodzące z tego świata. Mam świadomość, że nie myślę w tej chwili racjonalnie, wszystko co robię to czyny intuicyjne, odruchy. Wiem, że powinienem im pomóc, ale jestem bezradny, nie wiem jak ...
    ... mam sobie z tym poradzić. Ledwo trzymam się na nogach, wszystko wokół staje się jakby sztuczne, jakby tego wszystkiego tak naprawdę nie było. Przymrużam oczy, zbliżające się niebieskie światło oświetla rosnące obok drzewa, rozbite samochody. Po kilku sekundach zatrzymuje się obok mnie. Jedna z postaci które wysiadają z pojazdu podbiega do mnie, chwyta mnie. Pomaga mi utrzymać się na nogach, więc zapewne wyglądałem tak jakbym miał się za chwilę przewrócić. Padają pierwsze pytania, o to jak się czuję, jak to się wydarzyło, czemu samochód leży w rowie. Jedyną, może mało błyskotliwą odpowiedzią na zadawane pytania jest ta dotycząca samochodu w rowie – „wjechał”. Jestem już świadom tego, że to policja. Nie pomogłem im chyba za bardzo. Około 30-letnia policjantka, przedstawiająca się imieniem Lena stoi obok i trzyma mnie pod rękę. Zadaje kolejne pytania, nie jestem w stanie odpowiedzieć. Słyszę je, ale ich nie rozumiem
    
    -Muszę usiąść – wyduszam, zużywając całą energię jaką w tej chwili mam w sobie. Prowadzi mnie do radiowozu, zaczynam mieć wątpliwości co do mojej niewinności w tej kolizji. Otwiera mi tylne drzwi, sama siada na przednim siedzeniu. Podaje mi alkomat. Dmucham – pierwsza próba nieudana. Za drugim razem wynik świadczący o mojej trzeźwości. Teraz zwraca się już do mnie milszym głosem niż jeszcze przed chwilą. Jest bardziej stonowana, nie traktuje mnie jak potencjalnego zabójcy, nie podejrzewa mnie już o jazdę „pod wpływem”. Prosi o dokumenty. Sięgam więc do wewnętrznej ...
«1234...10»