Dziwka - część 16 - Nad kanałami
Data: 13.06.2018,
Kategorie:
Geje
Autor: MeskaDzivka, Źródło: Pornzone
... takiej jak ta. Jak się zgodzę, to krótkie spotkanie. Przyjaciel przyjdzie o dziesiątej, tak ma być, krawat w białe groszki, niebieski garnitur, przystojny i wiesz, no, po prostu zrobisz to co się tam robi a on będzie myślał, że był normalnie, w Amsterdamie. Głupie, prawda? Co za różnica z kim się pieprzę. Powiedziałem ok.
Ucieszył się jak dziecko. Zaciągnął do najbliższego sexshopu i kupił okropnie tandetne, ale pasujące do konwencji tych ulic jockstrapy – brokatowe. Do kompletu oliwka, żel, gumki i prosta niby wenecka maska przesłaniająca oczy w odpowiedzi na paranoiczną myśl o wujku, znajomym bądź koledze z uczelni, który zrządzeniem losu akurat dziś, akurat o tej porze trafi na uliczkę przy której prezentuję wdzięki na wystawie. O dziewiątej byliśmy na miejscu. Czekała na nas kobieta, starsza. Zupełnie bez emocji odebrała pieniądze, pokazała miejsce, zapowiedziała że nie życzy sobie kłopotów, do czwartej rano ma być zamknięte a klucz trzeba zostawić w skrzynce. Ukraść za bardzo i tak nie był czego.
Po piętnastu minutach zostałem sam. Z nim umówiłem się, że będzie czekać w knajpce, trzy przecznice obok. Zrobię swoje, zamknę lokal i przyjdę. Umyłem się, ogarnąłem i nuda. Czasu w bród. Po cholerę mam tak siedzieć? Drzwi i tak zamknięte, zasiądę na wystawie i popatrzę na świat z drugiej strony szyby. Do dzieła.
Ciekawe doświadczenie. Jedni rzucają przelotne spojrzenie, inni przechodzą obojętni. Wczuwam się w grę i już nie siedzę tylko prężę tyłek, spaceruję dwa kroki ...
... w lewo, dwa w prawo. Ktoś pokazuje wulgarny komplement, ktoś inny na wulgarności poprzestaje. Odmachuję pozdrowienia, bezpiecznie schowany za maską posyłam buziaki. Jest. Facet z krawatem w grochy zatrzymuje się przed witryną. Patrzy przez dłuższą chwilę, naciska dzwonek. Piętnaście minut za wcześnie, co z tego? Mówi złym angielskim, nie spotykamy się przecież na konwersacje. Nie negocjuje, od razu dostaję tyle, ile powiedziałem pouczony o zasadach tego „żartu”. Fast-food to fast-food. Poprosiłem, żeby się podmył, posadziłem na obskurnej kozetce nakrytej ceratą i pranym tysiąc razy prześcieradłem. Pół godziny albo dopłatą, jeden strzał, zaczynamy. Lodzik, gumka i ruchanie, od tyłu, na pagony i znów od tyłu – spuścił mi się na twarz kończąc szybkim trzepaniem. Totalna rutyna.
Po tym jak wyszedł szybko posprzątałem, pogasiłem światła, klucz wrzuciłem do skrzynki. Droga do knajpki zajęła nie całe pięć minut .. mój klient siedział przy stoliku – na mój widok wstał rozkładając ręce w geście zdziwienia.. obok siedział mężczyzna. Nigdy wcześniej go nie widziałem ale zamruczałem pod nosem kurwa mać .. krawat w duże, białe grochy raził mnie w oczy.
Szczęście w nieszczęściu obydwaj mieli poczucie humoru. Opowiedziałem całe zdarzenie z mojej perspektywy. Pan w grochy, że swojej. Punkt dziesiąta był na miejscu, kotara zasłaniała witrynę, dzwonek nie dzwonił. Do knajpki dotarł chwilę przede mną gasząc frustrację z powodu niedoszłej niespodzianki w ustach blond piękności dostrzeżonej ...