Napalony Kazik
Data: 16.02.2020,
Kategorie:
Pierwszy raz
Nastolatki
Oral
Polskie,
Autor: ChoryUmysl, Źródło: Pornzone
Pan Zdzisiu mieszkał na ubogiej, polskiej wsi. Miał po ojcu skrawek pola, którego uprawą się zajmował, by mieć za co żyć. Nie przynosiło to zbyt dużych zysków i pan Zdzisiu ledwo łączył koniec z końcem, ale pieniądze nie były dla niego najważniejsze. Ważne, że jakoś mógł wyżyć. Mimo biedy, był całkiem szczęśliwym człowiekiem – zwłaszcza, kiedy poznał miłość swojego życia. Zakochał się w pięknej kobiecie i niebawem ją poślubił. Dziwił się, że taka dama zdecydowała się na małżeństwo z tak ubogim mężczyzną, ale kochał ją za to jeszcze bardziej. Obydwoje żyli więc sobie szczęśliwie, mimo biedy, i sycili się wzajemną miłością. Kochali się oczywiście również w fizycznym sensie, i to nie mało, co niebawem przyczyniło się do narodzin chłopca, którego ochrzczono dumnym imieniem Kazimierz. W domu pana Zdzisia zapanowała wtedy jeszcze większa bieda, lecz rodzinie wciąż udawało się połączyć koniec z końcem – głównie dzięki państwowej zapomodze na dziecko. Kiedy po niecałych dwóch latach urodziło się kolejne dziecko – tym razem dziewczynka imieniem Sabina – dzięki czemu państwowa zapomoga wzrosła jeszcze, pan Zdzisiu uznał, że nie musi już trudzić się uprawą swego pola, gdyż pieniądze od państwa, przy bardzo oszczędnym trybie życia, powinny wystarczyć na utrzymanie całej rodziny. Do tego, jako osoba bezrobotna, pan Zdzisiu otrzymał zasiłek, więc powinno udać im się przeżyć. Ta decyzja jednak nie podobała się jego żonie, która co prawda nie wymagała od życia nie wiadomo jakich luksusów, ...
... ale jako-taki poziom egzystencji chciała utrzymać, co było trudne bez pieniędzy z uprawy pola. W małżeństwie coraz częściej dochodziło do awantur, które zaczynała żona pana Zdzisia, zwymyślając go od leniwych (bo nie można zaprzeczyć, że lenistwo było jego główną i najbardziej rzucającą się w oczy cechą), a kończył on – wychodząc z domu, trzaskając za sobą drzwiami i wracając w nocy w bardzo nietrzeźwym stanie. To spowodowało, że żona pana Zdzisia zaczęła nazywać go także pijakiem, przez co mężczyzna zaczął upijać się jeszcze częściej. Niebawem sytuacja rozwinęła się tak, że pan Zdzisiu przestał bywać widywany w domu w stanie trzeźwym. Kobieta więc praktycznie sama wychowywała dwójkę dzieci i zajmowała się całym domem, kiedy jej mąż z kolegami popijał piwko pod wiejskim sklepem. Jako kobieta wątła i chorowita, od nadmiaru pracy podupadła na zdrowiu. Nie mogła jednak zaniedbać swoich pociech, a i prowadzenie domu wymagało niemałego wysiłku, żona pana Zdzisia więc zapracowywała się, wciąż zatracając swoje zdrowie. Długo nie pociągnęła. Mały Kaziu miał niecałe 6 lat, a Sabinka 4, kiedy ich mamusia zmarła. Wtedy dzieci zaczęły częściej widywać tatusia, który po śmierci ukochanej żony opamiętał się, przestał pić i próbował zająć się domem. Wciąż jednak płakał nad swoją stratą, nie mógł także przeboleć myśli, że on jest wszystkiemu winny i jeśli byłby lepszym mężem, jego żona być może wciąż by żyła. Próbował sam zajmować się swoimi dziećmi, które były mu teraz jedyną pociechą, jednak ...