ROK 2064 - CZĘŚĆ PIERWSZA: ZONA NUMER TRZY ROZDZIAŁ II - ALBIN KOWALSKI I JEGO EDWARD KLUCZNIK
Data: 02.03.2020,
Kategorie:
Geje
Autor: Yake, Źródło: Fikumiku
... ręku mój sterczący fiut, zresztą już cały mokry. Zamknąłem oczy i zacząłem oczami wyobraźni zdejmować spodnie Gawrońskiemu, zrobiło mi się błogo. Moja ręka nawykła do krótkich i szybkich ruchów zwolniła, zapragnąłem całować, gryźć i lizać ten tyłek. W głowie kotłowały mi się wizje jego kutasa, którego też liżę, a on mi go głęboko wsadza do ust. Ten obraz przelał czarę i trysnąłem obficie. Zawsze spermą zalewałem rękę i brzuch, a tym razem prawie cały ładunek wylądował na mej piersi, na moim czarnym T-shircie, a także na brodzie i nosie. Nieśmiało zlizałem kropelkę z nosa. Po raz pierwszy w życiu próbowałem swoje nasienie. Co jest dziwne, smakowało mi. Zaraz jednak przyszło otrzeźwienie, pojawił się niesmak do samego siebie, jak również lęk. Co to kurwa, było? Chore majaczenie o starym facecie. Muszę to sobie ułożyć w głowie. To pewno przez ten upał, jakoś tak mnie zakręciło, kombinowałem. Przecież ja nigdy bawiąc się małym, o nikim nie myślałem. Robiłem to szybko i mechanicznie, by się spuścić, żeby jajka nie bolały. Doprowadziłem się do porządku, nie zakładałem podkoszulki. Matka zagoniła mnie do obierania ziemniaków i obcinania końcówek fasolki szparagowej. Usiadłem w cieniu na ganku przed domem i zabrałem się do pracy. Walcząc nożem z ziemniakami, miałem dobry widok na obejście Gawrońskiego. Na jego podwórku było pusto i cicho, ani psa, ani żywej duszy. Po kilku minutach z chałupy wytoczył się on, miał ze sobą tą siatkę z piwskiem. Usiadł w cieniu na ławeczce przed ...
... domem. Rozsiadł się, szeroko rozstawił nogi, oparł się o ścianę. Odpiął guziki w koszuli i drapał się dużym łapskiem po włochatej piersi. Znowu moje myśli szybowały do tego faceta, znowu miałem ochotę być blisko niego, wtulić się w ten gąszcz włosów, dotykać go. I zamiast obierać ziemniaki, gapiłem się na tego mocnego mężczyznę, marząc o bliskości z nim. On otworzył piwo i wypił duszkiem pół butelki. Siedział, gapiąc się w drzwi swojej stodoły, był nieobecny. Nie zwracał uwagi na swojego obserwatora. Ja trzymałem kartofel w ręku, patrzyłem na Edwarda z otwartą japą, w moich slipkach znowu było mokro i sztywno. Nie mogłem i nie chciałem wracać do swojej pracy. Co się ze mną dzieje? Gawroński, którego znałem od zawsze, mnie hipnotyzował. Ten stary, brzydki, moczymorda skupiał całą moją uwagę. Był jak Sfinks nieprzenikniony i nieobecny. Musiałem coś zrobić, resztką świadomości zmieniłem pozycję, by się uwolnić od jego widoku. Ciągle jednak miałem w głowie kołowrotek niezdrowych myśli. Z wysiłkiem dokończyłem zadaną mi przez matkę prace. Wiedziałem, że coś niedobrego dzieje się w mojej głowie. Czy ja nie zwariowałem? W nocy miałem mokry sen z nim w roli głównej i to od rana popsuło mi humor. Dziś przecież moje urodziny, a ja zakręcony jak bąk w tulipanie na punkcie dużego męskiego zadu. Po śniadaniu wybyłem do Łomży, by przejść się po ulicy Długiej i odwiedzić kilka sklepów z ciuchami. Upatrzyłem sobie fajne spodnie w Mustangu i ciekawą kurtkę w Levisie. Teraz tylko czekać wieczora i ...