1. Pielęgnowany przez mamę cz.8


    Data: 15.03.2020, Kategorie: Rodzinka, Autor: Kinrepok, Źródło: Fikumiku

    Usłyszałem jej zbliżające się kroki. Poprawiłem się. Siedziałem bez koszulki. Spojrzałem w dół. Erekcja była pełna i silna. Duża, twarda główka dokładnie przebijała się przez materiał. Widać było kształt, jej wielkość, krawędź korony, a z czubka cały czas sączył się śluz, mącząc moje gacie. Wkroczyła z tubką maści w dłoni. Zatrzymała się na chwilę w drzwiach, omiotła spojrzeniem moje ciało od stóp do głowy, zatrzymując spojrzenie dłużej niż na pozostałych częściach mojego ciała, na moim kroczu. Pod wpływem jej spojrzenia mimowolnie znów podskoczył do mojego brzucha. Stał pionowo do góry. Spojrzała na moją wystraszoną twarz i obdarzyła mnie pogodnym uśmiechem. Podeszła bliżej. Rozejrzała się po pokoju, jakby czegoś szukała. Ponownie spojrzała na mnie i nerwowo się uśmiechnęła. Jasnym było, że mój „stan” nie jest dla niej komfortowy. Prawdę mówiąc, to chyba każda kobieta, widząc nie swojego męża lub partnera z wyraźną erekcją, zachowywałaby się podobnie. Chciała chyba przyciągnąć do mojego łóżka fotel, stojący przy moim biurku, bo skupiła na nim wzrok. Ostatecznie stanęła blisko moich nóg i klęknęła, jak przy pierwszym wcieraniu maści dwa dni temu. Podziwiałem z mojej pozycji jej złączone razem nogi, gdy była już na klęczkach. Siedziała na piętach. Szerokie biodra, opięte teraz jeszcze bardziej na jej ciele, sterczały na boki, kusząc swymi krągłościami. Piersi ścisnęły jej się mocno, wypiętrzając się dumnie do przodu za sprawą rąk które trzymała przy ciele. Głęboki kanał ...
    ... pomiędzy nimi cieszył me oczy. Dłonie trzymała na nagich udach. W nich ściskała tubkę z maścią. Głęboki kanał pomiędzy nimi cieszył me oczy. Nie była już tak wyluzowana i bezpośrednia jak wcześniej. Czyżby, gdy poszła po maść, dotarło do niej, że robi coś nie właściwego? Wpatrywała się jak zahipnotyzowana w podłużny, gruby kształt, który stworzył się z moich bokserek. Wilgotna plama na końcu powiększała się wolno, gdy preejakulat sączył się coraz mocniej z końca żołędzi. Penis podrygiwał lekko. Co jakiś czas wprawiałem go mimowolnie w mocniejszy skurcz. Nie do opisania było to, jak podniecała mnie ta sytuacja – pod wpływem wzroku mamy. To jak w pewnym sensie adorowała i podziwiała zarys moich genitaliów. Postanowiłem przerwać tą niezręczną ciszę, mimo że była dla mnie całkiem przyjemna. - Ekhm – chrząknąłem – mamo? Podniosłą wolno głowę i spojrzała mi w oczy. - Ach…tak, przepraszam, już zaczynamy. Jej zmieszanie było urocze. Lekko się zaczerwieniła i spuściła wzrok, otwierając tubkę. Tym razem nie wycisnęła maści na dłonie, tylko od razu na moje kolana. Poczułem chłód. Odłożyła opakowanie na łóżko. Zaczęła rozcierać i rozprowadzać specyfik. Kolana mnie już tak bardzo nie bolały, ale i tak przynosiło to pewną ulgę. Teraz wcierała ja ruchami, jakby ugniatała ciasto. Patrzyłem oczarowany, gdy jej wielki piersi swobodnie bujały się w rytm jej ruchów. Kołysały się w przód i w tył. Czasem, gdy zmieniła nieco technikę , to falowały lub drgały. Członek skakał mi z nasilona częstotliwością. ...
«123»