-
Nieziemska rozkosz cz.9
Data: 15.03.2020, Autor: patik4, Źródło: Lol24
... wysoki,umięśniony mężczyzna wstał i wyprowadził swojego kolegę. Uczucie ulgi spadło na mnie niemal natychmiast. Zdążyłyśmy wrócić do stolika i odrobinę ochłonąć. -Przepraszam Cię,nie chciałam prowokować kłótni,ale nie mogłam słuchać jego gadania-objęła mnie ramieniem,a ja posłałam jej uspokajający uśmiech. -Proszę Cię,to nie Ty go uderzyłaś- pokiwałam z niedowierzaniem głową i dopiłam mojego drinka. -Bardzo Panie za niego przepraszam-usłyszałam i niemal w tym samym momencie co Beverly,spojrzałam na mężczyznę przed nami. To on ,,wyprosił'' swojego kolegę. Był dosyć przystojny,ale w spojrzeniu miał coś niepokojącego,jakby fascynację-Mogę postawić pięknym Paniom coś do picia?- zaproponował,przysiadając się do nas. Czułam się przy nim dziwnie,niekomfortowo. -Jestem Beverly,a to Eva- brunetka robiła do niego maślane oczy. Mogłam się tego spodziewać,idealnie wpisuje się w jej typ. -Miller,Miller Brown-oblizał ustabi przesunął w naszym kierunku kolorowe napoje,które właśnie przyniósł kelner. -A Pan tak sam,z kolegami? Bez żadnej kobiety?- Dziewczyna owinęła sobie kosmyk wokół palca,podrywała go. Od razu się domyślił co jest grane. -Niestety żadna nie potrafiła mnie zatrzymać na dłużej-powiedział to w żartach,ale wyczuwałam w tym jakąś szczerość. Nie wiedziałam tylko czy to dobrze,czy źle o nim świadczyło. Przesiedział z nami praktycznie cały wieczór. Wypytywał o kilka rzeczy,ale nie był natrętem. W pewnym momencie poczułam się już na prawdę zmęczona. Poza tym ...
... miałam zamiar iść na siłownię,więc musiałam pospać chociaż kilka godzin. Było mi też trochę przykro,że Mike w ogóle się nie odzywał,ale szanowałam to że może być zmęczony po pracy. W końcu jesteśmy tylko ludźmi. -Ja się zbieram,idziesz ze mną? Znałam ją już jakiś czas i widziałam po jej minie,że chciała zostać. -Podwieźć Cię? Zaproponował,ale nie szczególnie miałam ochotę włóczyć się z nim po nocy. -Nie,wezmę sobie taksówkę-pożegnałam się z nimi i wyszłam. Gdy godzinę później zamówiona taryfa nie dojechała,poddałam się. Usiadłam na murku,odpaliłam papierosa i wgapiałam się bezsensownie w latarnie na końcu uliczki. -Drogi kurs czy obleśny kierowca?- Głos Millera wyrwał mnie z letargu. -Taksówkarz najwyraźniej dał mi kosza-zaśmiałam się z własnych słów,chociaż nie były one nawet śmieszne. Byłam padnięta,a jedyne o czym marzyłam w tamtym momencie to gorąca kąpiel i łóżko. -Jego strata,to może jednak ja dzisiaj zostanę twoim kierowcą?- odparł,a ja nie widząc już innej możliwości,przytaknęłam. Droga minęła nam w ciszy. Ja nie byłam zbyt rozmowna,a on tego na mnie nie wymuszał. Kiedy zatrzymał się pod moim domem uczucie spokoju rozprzestrzeniło się po moim ciele. Może jednak nie był psycholem. -Dziękuję-mruknęłam,zamykając drzwi. Stałam już pod drzwiami,kiedy zawołał za mną: -Mogę jakiś numer? Zacisnęłam szczęki i odkrzyknęłam,że innym razem. Skrycie liczyłam,że nigdy już na niego nie wpadnę. No,no,no. Witam Państwa serdecznie,po baaardzo długiej ...