-
Dwoistość więzi. Część pierwsza- desiderium
Data: 04.04.2020, Autor: nienasycona, Źródło: Lol24
... sekundy, nie wiem, ile razy on musiał zwalniać, sądząc po świszczącym oddechu-kilka razy na pewno. Kilkakrotnie przesunęłam dłonią po rozpalonej cipce, przeszkodziły mi jego słowa - Aguś, teraz dupka. Drżącą ręką sięgnęłam między pośladki, prawdę mówiąc, cała byłam rozedrgana. Lubię to i czekałam, kiedy poprosi o ten rodzaj pieszczoty. Trzęsącymi się, wilgotnymi palcami zaczęłam wodzić wokół wejścia, rozluźniłam się i delikatnie zaczęłam napierać, czując zniewalający, rozkoszny ból, delikatniejszy, niż zazwyczaj- szczuplejsze palce mają swoje zalety. Powolutku zgłębiałam palec, delektowałam się drżeniami, sunącymi wzdłuż kręgosłupa, chciałam jak najdłużej cieszyć się tą rozkoszą, nie było mi to jednak pisane. - Agusiu…kurwa…boże…ja pierdolę…przyspiesz i…kurwa…włóż dwa palce w cipę… Ja, bóg, kurwa- wszystko razem- pewnie w innej sytuacji parsknęłabym śmiechem, lecz tym razem eskalowało to moją ekstazę. Jak szalona pieprzyłam się w obie dziurki, jęcząc, niemalże wyjąc, słuchając go. Nie widziałam jego twarzy, ale znam na pamięć każdy oddech; wiedziałam, że rozchyla usta, odchyla głowę, porusza ręką tak szybko, że obraz na ekranie zamazuje się, drżą mu uda i kolana; wiedziałam, że próbuje się powstrzymywać, wiedziałam, że nie zdoła… - ...
... Aguś, ja, już zaraz… Na to czekałam, kciuk powędrował na łechtaczkę, przyspieszyłam, rwąc się ku spełnieniu, chłonąc dźwięk jego oddechu, czując doskonałe wypełnienie obu dziurek, palce ocierające się o siebie przez cienką błonkę. Wstrząsnął mną tak silny orgazm, że opadłam na przedramiona, zadowolona obróciłam się na bok, akurat w momencie, gdy ostatnia porcja spermy lądowała na udzie mojego faceta. Jest rozczulająco-rozkoszny po wszystkim, zawsze patrzy na dłoń, udo, brzuch i za każdym razem ma taką słodko-nieporadną minę, gdy zastanawia się, co ma z tym zrobić, w co wytrzeć, jak się tego pozbyć. - Z czego się cieszysz, Śliczna? Co cię bawi?- Zapytał, zerknąwszy podczas zmiany chusteczki. -Nic takiego, przerozkoszny jesteś i tyle- Uśmiechnęłam się szeroko i odpaliłam papierosa. - Kocham cię i bredzisz, kobieto, bo nie jestem przerozkoszny, ani rozkoszny. -Aha, czyli wykorzystałeś mnie bezwstydnie, a teraz twierdzisz, że nie potrafię wysłowić się sensownie?- Byłam w swoim żywiole. - Gdy słyszę to twoje "aha”, to cały sztywnieję. - Sztywniejesz, powiadasz?- Coraz bardziej mi się podobało. - Idź, Jędzo wredna się myć, bo jak cię zdzielę.. Uśmiechnęłam się, kliknęłam na czerwoną słuchawkę i poczułam się niewyobrażalnie samotna…