-
Odnaleźć Graala.
Data: 08.04.2020, Autor: likeadream, Źródło: Lol24
Zbudowałam sobie mur. Ot tak- żeby móc poudawać przed sobą sama, że nikt poza mną nie jest mi do szczęścia potrzebny, i żeby nie dopuścić do siebie uczuc, bo uczucia- zawsze w końcu sprawiają ból. Nie zmienia to faktu, że większość wolnego czasu poświęcałam na wertowanie stron randkowych , pseudorandkowych i podobnych. Z czasem przybrało to nawet formę uzależnienia. Poczucie samotności wzrastało tym bardziej , im większy był zawód jałowością intelektualną rozmówców. Gdzies tam pomiędzy moja silną potrzebą niezależności przebijała się przecież zupełnie naturalna potrzeba współistnienia z kims, nie tylko dla siebie samej. Zdawałam sobie jednocześnie sprawę, że nie jestem osobnikiem łatwym we współżyciu. Przez ostatnie lata skostniała we mnie myśl, że nikt- absolutnie nikt nie ma prawa narzucić mi swojej woli. Swojej wizji świata. Dzień, w którym mój światopogląd zaczął przewracać się do góry nogami wcale nie różnił się od innych. Praca, trochę luzu między obowiązkami. Przeglądanie profili z idiotycznymi wręcz opisami i zdjęciami. Spławianie zaczepek pt. „hey poznamy się” weszło mi w krew do tego stopnia, że nawet przez myśl mi nie przeszło – tak jak jeszcze kilkanaście miesięcy wcześniej, że komuś może być przykro. Wyszłam z założenia „jak Kuba Bogu, tak Bóg… tego. Kubańczykom.” Jego profil mignął mi przed oczyma kilka razy. Nie wgłębiałam się w opis, bo i po co. Cos mnie jednak za którymś razem podkusiło. Po przeczytaniu pierwszego zdania szybki scroll do pola „hobby”. ...
... Ku mojemu zdziwieniu znalazłam to, czego szukałam. Postanowiłam napisać pierwsza, czego nie robię praktycznie nigdy. Rozmowa okazała się wciagająca do tego stopnia, że po kilku dniach zaprzedałabym duszę diabłu, żeby spotkać się w cztery oczy. Gdzieś w głębi serca poczułam, że chyba właśnie znalazłam to, czego szukałam. Samo powiadomienie o nadchodzącej wiadomości powodowało, że skóra pokrywała się wyraźnie widoczną gęsia skórą. Po kilkunastu godzinach tej specyficznej znajomości wiedziałam już, że chcę widzieć w Nim swojego Pana, partnera, kochanka… Choc nie wiedziałam jeszcze jak bardzo wymagający jest to człowiek. Nie zdawałam sobie sprawy, że tak naprawdę wszystko co przeżyłam do tej pory było igraszką, zabawą. Tutaj nie było miejsca na bunt, na niedopowiedzenia. I choć powiązanie klimatu z niewolnictwem do tej pory wydawało mi się śmieszne i nierealne, ku własnemu zdziwieniu zaczęłam myśleć o sobie w kategorii jednostki zupełnie, w stu procentach podległej komuś, kto niespodziewanie stał się autorytetem. Kimś, kogo warto posłuchać, bo Jego życiowe doświadczenie w porównaniu do mojego to jak porównywać Grand Canion do pustego nocnika. Pierwsze spotkanie nadeszło szybko , wzbudzając wiele skrajnych emocji. Instrukcje dotyczące mojego wyglądu i zachowania były o tyle podniecające co – jak dla mnie- nieco przerażające. Ale tylko do momentu kiedy zaczęłam się przygotowywać. Nagle, zaczęło mi sprawiać przyjemność odbicie w lustrze. Krótka, obcisła, czarna spódniczka, lekko ...