Dziwka - część 5 - Dzień
Data: 20.04.2020,
Kategorie:
Geje
Autor: MeskaDzivka, Źródło: Pornzone
... skomlałem i jęczałem bez krzty udawania. Tego nie dało by się udawać. Chuj średnicy XXL i solidnej długości rozpierał, wbijał się głęboko, pozwalał na długi ruch w górę, bez obawy że umknie i solidne głębokie opadanie. Zza pleców leciały komentarze o urokach mojej dupy, pięknie szpary, ponaglenia, prośby, żeby wolniej a ja zanurzony w swoim świecie pierdoliłem się jego kutasem czując, że zaraz sam się spuszczę. Pod koniec chwila zabawy w wejście od pierwszego strzału – byłem już tak wyrobiony, że bez problemu wchodził do środka i dokończ ustami. Okręciłem się, zsunąłem gumę i po kilkunastu ruchach głową drugi raz poczułem smak owoców.
Z trzecim było zamieszanie. Dziewczyny zabawiały go na dole, ja błyskawicznie się opłukałem, koniec końców pięć minut spóźnienia z naszej winy. Miszka, przedstawiał się Michał. Mówił z zabawnym, wschodnim akcentem. Od dłuższego czasu mieszkał w Polsce, pochodził z Ukrainy czy Rosji, tego akurat nie pamiętam. Miszka był przytulaśny. Nawet będąc w środku poruszał się powoli, delikatnie i często pytał, czy jest w porządku. Lubił brać na pieska i udawałem powagę słysząc ciche już? mogę? tak dobrze? nie boli? Po Edku musiałbyś tam rękę włożyć, żebym coś poczuł, ale tego nie powiedziałem.
Po Miszy było piętnaście minut przerwy. Zjadłem batonik, napiłem się wody, opłukałem i znów na pokój. Facet był nowy, małomówny i speszony. Nawet nie potrafię ocenić, czy wychodził zadowolony. Był uni, tak myślę, bo liżąc go pobawiłem się paluszkiem i ...
... błyskawicznie doszedł. Nie prosił o nic więcej. Odpoczął, drugi raz kleił się marnie więc skończyło się na powtórce lodzika z wylizaniem okolic. Jedna rzecz bardziej charakterystyczna. Chciał popatrzeć, jak bawię się zabawką. Do wyboru było dildo i duże kulki. Jedna po drugiej wyskakiwały mi z cipy a on wkładał je z powrotem ubawiony. Jedyny moment kiedy się uśmiechał.
Po Miszy spokojnie posprzątałem pokój i zszedłem na dół, wprost w grobową atmosferę skończonej niedawno kłótni. „Idziemy do pani Ewy”. Aśka wyglądała, jakby w dupę uciął ją szerszeń. Nie pytałem – mam iść to idę. Większość rozmów odbywała się na stojąco. Prośba, żebyśmy usiedli brzmiała dziwnie. Po zachowaniu Aśki czułem, że coś wie sam jednak pozwoliłem sobie na łaskę nieświadomości.
- Mam dla was obojga propozycję.
Aśka nie wytrzymała.
- Mamy jechać do szkopa?
Intonacja nadała szkopowi mocno negatywny wydźwięk.
- Do pana Tomasza.
- Proszę bardzo, szkopa Tomasza.
- Joanno, tak nie będziemy rozmawiać. Skoro wiesz po co was tu zaprosiłam i nie jesteś zainteresowana to wyjdź. I zastanów się czy nasza współpraca ma sens. Nie będę tolerowała takich komentarzy. To twoja praca. Nie podoba ci się, do widzenia.
Spokój z jakim skomentowała wybuch Aśki zrobił wrażenie. Tajemniczy szkop Tomasz nadal był jednak zagadką. Milczałem. Wciskać się w kłótnię dwóch kobiet, z których jedna jest twoją szefową to pomysł z gruntu tragiczny.
- Joanno, mam kontynuować? Marcin nie wie o czym rozmawiamy i atmosfera, ...