1. Zgromadzenie zagubionych dusz – Prolog


    Data: 03.05.2020, Autor: TeodorMaj, Źródło: Lol24

    ... Ci za Twą łaskę, mój Panie”.
    
    Zamknąłem pamiętnik i schowałem go do niewielkiej szuflady. Mój pokój czy izba jak nazywany jest przez Jego Eminencję, to małe pomieszczenie z łóżkiem, szafką nocną, skromną szafą i biurkiem. Jest szare i zimne, lecz dla mnie stanowi mój własny azyl, kryjówkę, w której czuję się bezpieczny. Przestałem myśleć o rodzinie już dawno, teraz zastępuje mi ją społeczność kościoła.
    
    W planie dzisiejszego dnia jest sprzątanie korytarzy wspólnych i pomoc w kuchni. Na moim piętrze są sami nowicjusze, trzy piętra nade mną zajmują osoby z ponad rocznym stażem; miło będzie ich zobaczyć przy okazji przygotowywania posiłku.
    
    Ubrałem skromną, szarą szatę i wyszedłem ze swojej izby. W milczeniu wraz z kilkunastoma osobami zszedłem po schodach i skierowałem się w kierunku kuchni. Kątem oka zauważyłem starszych kolegów, ale w ich wyglądzie było coś dziwnego. Coś, czego nie jestem w stanie do końca określić. Ich twarze, mimo młodego wieku wyglądały na zmęczone życiem, szara cera, podkrążone oczy. Moją największą uwagę przykuł młodzieniec w wieku dwudziestu trzech może czterech lat. Jego piękna twarz ...
    ... o delikatnych rysach i oczy, oczy pełne bólu, żalu i pytań. Zdawało się, jakby mimiką chciał rzec „dlaczego mnie tak boleśnie doświadczasz, mój panie?”, z rozmyślań wyrwał mnie głos Jego Eminencji, na którego dźwięk piękny mężczyzna aż zesztywniał.
    
    – Przypominam młodym braciom o dzisiejszej ceremonii, która rozpocznie się punktualnie o północy. Spóźnieni zostaną ukarani – powiedział niskim głosem. Chwilę później oddalił się ze splecionymi dłońmi.
    
    Podczas obiadu, obserwowałem starszych braci i jedno nie dawało mi spokoju: twarze, twarze pełne rozczarowania i strachu. Przez moment wydawało mi się, że wzrok płata mi figle, że coś sobie uroiłem... Tymczasem posiłek dobiegł końca, wszyscy rozeszli się do swoich izb w akompaniamencie dzwonu, który obwieszczał czas popołudniowej modlitwy.
    
    Wiktorze, dzisiaj definitywnie zakończysz pewien etap swojego życia. Staniesz się lepszym człowiekiem. Szczęśliwy i pełen ufności, kiedy zegar wybił północ, udałem się wraz z innymi do sali ceremonialnej.
    
    Nie sądziłem jednak, że uroczystość ta będzie tak daleka od wiary, a już na pewno wyzbycia się niechcianych skłonności... 
«123»