Kobiety XI KONIEC
Data: 28.06.2018,
Autor: Malolata1, Źródło: Lol24
... okropnie.
Vera wywraca oczami.
- Nie, Gerard, to byłoby zabawne, ale jednocześnie głupie - podsumowuje, powstrzymując cisnący się na usta uśmiech. - Nie uważam jednak, aby alkohol w czymkolwiek pomógł - dodaje, stojąc przede mną z niebieskim workiem i wskazując na jego zawartość.
- To co powinienem zrobić, geniuszu? - śmieję się, sięgając z trudem po następną butelkę, ale Vera jest szybsza.
- Na sam początek, zostawić to - mówi rozdrażniona, wrzucając butelkę do dowodów zbrodni.
- A co, jeśli nie chcę? - przymykam oczy, wykładam nogi na pusty stolik.
- Chcesz, Gerard. Pomyśl o kancelarii - kuca naprzeciwko mnie, dotyka mojej dłoni.
Faktycznie, Vera miała rację.
Mam tak potwornego kaca, że jedyne o czym marzę, to pistolet przy mojej skroni.
- Gerard? - wychylająca się głowa Jeremy'ego nie poprawia nastroju.
- Co tym razem? - wzdycham.
- Dobrze cię widzieć!
Chwilę potem znika, tak po prostu, pozostawiając mnie w osłupieniu.
Vera zmusiła mnie, aby pójść z nią tego wieczoru do kina.
Kiedy siedzimy już na wyznaczonych miejscach, pozwalam sobie na nią spojrzeć.
Zdaję sobie sprawę, że nie widziałem jej jeszcze takiej szczęśliwej, podekscytowanej i uśmiechniętej.
- Dlaczego tak bardzo ekscytujesz się zwykłym filmem? - pytam, kiedy zaczynają puszczać reklamy i powoli dopada mnie nuda.
- Nawet nie masz pojęcia, jak dawno nie sprawiłam sobie takiej przyjemności! - jej głos wyraża tyle optymizmu, że może trochę zaczynam zazdrościć ...
... jej takiego nastawienia.
- To tylko film - burczę pod nosem, ale ona żartobliwie szturcha mnie w bok.
- Póki żyję, cieszę się wszystkim, czego mogę doświadczyć, Gerard. To dobry czas, siedzę, mogę oddychać, oglądać, ekscytować się wszystkim, co rejestrują moje oczy i jestem tu z tobą - uśmiech nie schodzi jej z ust a oczy, mimo gasnących lampek, wysyłają w moją stronę znajome iskierki.
Wzdycham i kiedy Vera odwraca wzrok, patrzy na wielki ekran i zachwyca się nim, jak mała dziewczynka, nie przestaję jej obserwować.
Nie chcę.
"Nie mam dla Ciebie miłości, ktoś tu był przed Tobą.
Nie ma we mnie miłości, odchodząc zabrała ją ze sobą."
Vera spogląda na mnie uważnie, kiedy dolatują do naszych uszu smutne słowa.
Piosenka płynie, przecina powietrze, a ja razem z nią.
- To nie plastry kupowane w aptece pomagają złamanym sercom - przerywa ciszę, wpatrując się dalej w moje smutne oczy. - Czas i ludzie, Gerard - dodaje, nakrywając dłonią moje palce.
Jeremy nalewa dużo wódki, cholernie dużo wódki do dwóch szklanek i podaje jedną w moją stronę.
-Ach, te baby! - krzyczy przyjaciel, wzdycha, kręci głową i wlewa w siebie sporą ilość alkoholu. Oczywiście bez popity.
- Ach, my głupcy! - krzyczę i powtarzam tę samą czynność.
- Głupcy zdrowo popierdoleni i ślepi - rzuca smętnie mój kompan i znów powraca do butelki, nalewa kolejną kolejkę.
- Szkoda, że kutas nie jest, jak nawigacja - lekko bełkoczę, na co Jeremy szeroko się uśmiecha. - Wyobraź sobie, że ...